Literatura

o odległościach. tkanki (wiersz)

Joanna Krzepina

sama nie wiem. hmmm

jak ogrodnicy znoszą śniegi skoro nie zapadają na sen?

 

nie opuszcza mnie boska opaczność
rozmodliłam się o słońce a nadeszła wczesień
z gawronami mglistością i przygasaniem
uprzedzającym pożogę

 

lepiej zniknij zanim

 

wymacam cię w sobie i zacznę udawanie
że to tylko budowa anatomiczna figiel
co straszy

wieczorami jakich żadne z nas nie chciało
wyśnić ani wyjawić

 

najkłopotliwsze jest uprawianie magnolii i bliskości
w zamian zasiejmy wiatr


niczego sobie+ 5 głosów
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 25 września 2011, 10:02
Bardzo przyjemny tytuł, sam tekst dość zgrabny. Tylko... kurczę, brakuje mi tu twojego klimatu, czegoś, co włazi mi do wnętrza, łapie za aortę i trzęsie sercem, a potem leci żyłami jakby z dzwonkiem i woła "o rety, rety".

Tym razem po prostu przyjemna lektura.
ARS TO od tyłu sra
ARS TO od tyłu sra 25 września 2011, 16:31
zaciszepty to też głos osobisty...;-)
przysłano: 19 września 2011 (historia)

Inne teksty autora

projekcja
Joanna Krzepina
Piromani
Joanna Krzepina
makieta
Joanna Krzepina
skład
Joanna Krzepina
Szczepienie
Joanna Krzepina
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca