Literatura

nad ranem, chyba (opowiadanie)

Nieprzyjaciel

łe tam
Ta panna jest jak śnięta ryba. Przy każdym dotyku traci skórę, jak łuski. Tak samo wyglądał karp, kiedy w Wigilię wsypałem do wody proszek na karaluchy. Zresztą, nad ranem każdy jest trupem, nie tylko ona. W przepoconej pościeli i z najtańszą fajką w ustach. Z nogami zrośniętymi w kawał mięsa. Albo przed krzyżem, w opuszczonych majtkach. Bez kroplówki, bez znieczulenia. I wszystko tutaj paruje. Widzę tylko jakieś niewyraźne kontury. Mgła nie przypłynęła znad rzeki, nie zajebałem jej z książek. Ona sączy się ze ścian, to tylko dym, opary wódki, cukrowa wata. Kładzie mi zimne ręce na karku i miesza się z herbatą. Pod światło widać jej prawdziwy kształt. Widać jak idealnym pionem przebija tłuste od potu powietrze, jak rozpuszcza podłogę, kruszy ją w malutkie kamienie, ziarenka piasku.

Mgła krzepnie mi w gardle, gdzieś w płucach. Tu nie ma nic ludzkiego. Jest tylko ta panna. Wyciąga coś z wody i mamrocze - Wiesz dlaczego mydło po kilku chwilach robi się suche? - No skąd mam wiedzieć. Wzruszam ramionami. Ona mówi dalej - Żeby najpierw trzeba było je opłukać. Żeby nie myć się syfem z tych cweli. Z ojca, z brata. Chuj wie z kim mieszkasz, chuj w to. Mydła w płynie to nie dotyczy. A wiesz czemu jesteś taki wielki? Na raz zużywasz całe mydło. Wszystko do siebie pasuje. I zostań, do kurwy. Masz tak samo przejebane jak ja. - Wychodzę - mowię - Pierwszy autobus jedzie po piątej. Zbieram się. Patrzy na mnie wilgotnym wzrokiem, i czuję że jestem mokry. Że to wszystko spływa mi po brzuchu. Nie mam wychodzić, nie mogę. Przedpokój jest zaminowany. Taki wielki liść na twarz na sam koniec. Nie mam się stawiać, bo ona ma kolegów. Pod tą podłogą, w piwnicy sąsiada. I na pewno przyjdą, jak tylko się ruszę. Z pałami, z wiertarką. Nie wiem skąd mnie wzięła. Może z łapanki - później wybuduję jej dom, teraz mam leżeć. Kazała mi leżeć i wsiąkać. W pościel, w łóżko, w ziemię. Razem z wylanym piwem i ściekami z mieszkań. Bo nie padało od miesiąca, jeszcze uschną kwiaty.


niczego sobie 1 głos
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
sick
sick 8 czerwca 2007, 12:01
pewnie będą narzekania ze zbędne wulgaryzmy, banał i takie inne, ale ja zaryzykuje, coś niepokojącego jest w tym tekście i mi się spodobało.
przysłano: 1 czerwca 2007 (historia)

Inne teksty autora

więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca