Literatura

przybliżanie (opowiadanie)

estel

pociąg dalszy "aproksymacji". Znajomość jej może (acz nie musi) okazać się niezbędna w zrozumieniu poniższego. :) Zarzuty braku sensu odpieram już teraz. Naprawdę go zabili.
Nigdy nie umiałem śnić. To pewnie wina krat w oknach celi, w której całe dotychczasowe życie mi przeszło. Przebiegało bokiem pokazując mi język jedynie na zakrętach. Długi, szorstki, żabi język. Żeby się chociaż czasem potknęło, wyrżnęło łbem w kanty. To nie. Biegło sobie naprzód frywolnie, w podskokach czasami, po prostej pionowej zaginającej się na językach. Tworzyły się kanty, pewnie, kanty mi codzienność urozmaicały.

Bo codzienność była monotematyczna. Poranek, południe, noc. Wieczorów nie miałem, wieczorami wyłem albo głupstwa inne jakieś robiłem. I żeby chociaż nadzieja nocą przyjść chciała.

Nie ma przyjaciół.

Są tylko ludzie, z którymi dobrze się pije.

Albo dobrze się śpi.

Dali mi do ręki karabin, długopis i świecę. I co, ja miałem świat zbawić? Świeczką co najwyżej mogłem ognisko pomóc rozpalić. Próbują już drugi dzień. Może zaćpali się na tyle, że im się zielona trawka łóżkiem wydaje i iskier nie mogą wykrzesać. Z siebie nawet. Patrzę już drugi dzień na ich męczarnie, dziwnie mi z tym dobrze. A bujajcie się! Wcześniej korkami od taniego wina mnie okładali i korkociągi w kraty wkręcali, może chcieli mnie uwolnić? Ale żeby korkociągiem?

Żeby chociaż coś poza tym.

W tych ciepłych ramionach potrafiła roztopić szkło półlitrówki.

Żeby chociaż coś poza tym.

Pomyślałem, że wypróbuję długopis. Wkład czarny, czarny atrament, herbata czarna myśli rozjaśnia. To napisałem w środku celi, na ścianie (nie moja ściana, swojej bym nie zapaskudził). Coś napisałem, mocy nie miało, chwila i wyblakło. Wyłem z żalu za utraconym napisaniem, nie słyszał mnie nikt, tylko żal mój pod stopami moimi leżał i wył razem ze mną.

To syf się zrobił wewnątrz mnie.

I już nic nie miałem.

Nawet styczeń nie mój.

Potem leżałem przez czas jakiś w bagnie, sam leżałem i już nikt się przy mnie nie budził. Krew ze mnie chciała wypłynąć na wierzch, czułem ją jak się chce wydostać, ale wrzasnąłem do niej, że płynąć ma w środku, nie chcę cierpieć sam. To niech i ona sobie pocierpi. I przypominały mi się wszystkie głupie chwile, o których nigdy nie chciałem pamiętać, namioty jakieś, uśmiechy, ludzie dziwni, nieznajomi z rękami do mnie wyciągniętymi, telefony, stosunki, nawet katedra mi przed oczami stawała i niejasny obraz wieczności pokazać chciała. Ale każdy nowy widok nudził mnie nieprzyzwoicie, chociaż leżałem prawie nieżywy. I chciałem ujrzeć sedno, zło w swej czystej postaci. Ale czułem tylko truskawki. Niewyraźny, odległy zapach truskawek. Banalny i zupełnie nie na miejscu. Wzgardziłem wszystkimi, którzy do mnie łapki wyciągali, co mi po nich.

Przyszły do mnie szczury.

Ja - szczurki.

Zbyt duża częstotliwość, nasilenie, wrogość, wrogość.

Pisnęły czujniki i polały mi głowę wodą, od której skręciły mi się włosy. Mdliły mnie głosy zza ściany, jęki wszystkich mokrych głów. Gdzieś daleko głucho trzasnęły drzwi.

Kara -

- bin

Głos woła.

Ja umarły bezkarny wołam następnego.

On wędrowiec.


niczego sobie– 6 głosów
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Marek Dunat
Marek Dunat 20 lipca 2007, 23:52
dla mnie Droga estel nie jest wcale pewne , czy to jest opowiadanie . z pewnością łatwo jednak podciągnąc ten tekst pod tzw. ,,eksperyment literacki,,.
idea ciekawa , zamysł bardzo interesujący . samo przeprowadzenie tekstu jednak troszkę mnie rozczarowuje . myśle ,że mimo wszystko niepotrzebnie uzyłas zbyt złożonych zdań. wymieszanie ich ze zdaniami krótkimi jak szczeknięcie psuje mi nastrój . o wiele lepiej byłoby według mnie trzymać się konwencji właśnie tych króciótkich - 3, cztero wyrazowych zdań . pasują one znacznie lepiej do charakteru tego dzieła . w słowach zapisanych kursywa widze spora dozę tak lubianego przeze mnie eksperymentu i zabawy budowaniem wyrazów . i to powiem Tobie wychodzi w tym tekście najlepiej . pointa równiez jest wielkim plusem . jednym słowem więcej za niz przeciw . dlatego też pozwolę sobie , choć zazwyczaj tego nie robię na ocenkę . masz u mnie 4+
sick
sick 23 lipca 2007, 18:35
zbędne rymy węwnątrzzdaniowe, myślałem, że taki zamysł całego tekstu, ale potem sie okazało, że to chyba przypadki.
- Ja -szczurki bardzo milutkie.
Dla mnie trochę nierówny, ale ładne zabawki słowem.
Apeluje jednak do Ciebie jak i do wszystkich.
Ludzie! Więcej sensu, bezsensu nie ma sensu mnożyć.
estel
estel 23 lipca 2007, 20:24
sick, że się oburzę! napiszesz mi, czym według Ciebie jest sens? Bo rozumiem chodzi Ci o fabułę tak? Wstęp, rozwinięcie, zakończenie, główny bohater i standardowa narracja? Sens jest w momencie kiedy co? kiedy czytelnik stwierdzi - ha! wiem o co chodzi? bo się zamotałam. odpisz, proszę. :)
Joanna M. Cywińska
Joanna M. Cywińska 25 lipca 2007, 00:14
Ok włączę się. Pierwszym tekstem autorki jakim przeczytałam był "Dwa"-ten przed chwilką dodany.Lektura tego tekstu potwierdza zauważoną już przeze mnie zdolność poetycką. Ale rzeczywiście mam wrażenie zagubienia sensu. W czym rzecz - wydaje mi się że w sposobie konstrukcji opisów obrazów - w takiej formie, jaka zaproponowała autorka to bardzo trudne i udaje się tylko najlepszym. Kwestia warsztatu z którym się człowiek niestety nie rodzi. Sugerowałabym trochę powściągliwości w przekazywaniu przelewających się obrazów. No i ten karabin - to już było i nie ma co wracać? Taki naród z historią - ale to uwaga subiektywno-estetyczna. Pozdrawiam
Anonim z Torunia
Anonim z Torunia 25 lipca 2007, 17:32
Joanna M. Cywińska próbuje układać jakieś teorie. Co to jest "sposób konstrukcji opisów obrazów"? Po co tyle słów nakładać? Przecież można powiedzieć jaśniej: tekst słaby, wtórny, wydumany na siłę... I pani Estel Ameryki nie odkrywa. Rzecz ma się tak: albo pisarz ma coś do powiedzenia, albo nie. A jeśli nie ma, jak w tym przypadku, to po cóż się zatrzymywać.?
estel
estel 25 lipca 2007, 19:27
tak, z pewnością tak się ma rzecz z pisarzami. zatrzymanie się może być wtedy jedynie kwestią ciekawości.
dzięki za krytykę i uzasadnioną ocenę.
sick
sick 26 lipca 2007, 09:18
sens to pytanie o cel, po co ten tekst jest, jeżeli wiesz dokładnie po co każdy wyraz stoi w miejscu w którym stoi i dlaczego tam stoi. Czy zdanie które wyszło spod palców zostało skatowane na śmierć setnym przez ciebie czytaniem? I pytaniem po co tak? I co z tego wyniknie? Jeżeli tak, to zwracam honor. Mam tylko tekst i on musi mi odpowiedzieć na to pytanie. Pozdrawiam serdecznie
przysłano: 20 lipca 2007 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca