Literatura

cykl rozregulowany część VI (opowiadanie)

szklanka

16 .

  

Słuchałam z szeroko otwartymi oczami, zastanawiając się czy może jeszcze śpię. Tymczasem mężczyzna kontynuował swoją opowieść...

 

-Jednak nadal nie mogłem odczytać informacji. Doznałem dziwnego uczucia, jakby ktoś uderzył mnie w tył głowy i upadłem. Gdy się obudziłem nie było żadnej skóry i żadnych liter. Postanowiłem się przewietrzyć, oderwać się od fantasmagorii. Wyszedłem i spotkałem panią. Właściwie spotkałem pani oczy, które powiedziały mi wszystko. To przecież musi być prawda...

-Przepraszam, nie wiem o czym pan mówi. Muszę już iść.

-Nie szkodzi. Jestem pewien, że zdążymy porozmawiać jeszcze nieraz.

 

Wyminęłam mężczyznę z pewną irytacją, potykając się o złośliwe niedopowiedzenia. Koniecznie muszę się napić.

 Szybkim krokiem poszłam w stronę domu.

Jeden. Dwa. Czterdzieści schodków. Jeszcze tylko sto dwadzieścia.

Klucze, gdzie ja wsadziłam klucze? Są.

 Natychmiast otwieram drzwi.

Po chwili zatrzaskuję je i przekręcam zasuwkę.

Spokojnie.

Opieram się o ciemne drewno i powoli zsuwam się ku podłodze.

 Łokieć kładę na kolanie.

Czoło na dłoni.

Myśli owijam wokół palca.

Najlepsza pozycja do upajania się refleksją w kryształowej szklance. Do dna.

 Podnoszę rozkojarzony wzrok.

Na brzegu sofy siedzi Nadwrażliwość ubrana w duży kapelusz i sukienkę w kolorze błękitnej czerni.

Jej pozbawione tęczówek oczy lustrują mnie od góry do dołu.

Gasi czekoladowego papierosa o ścianki mojej wyobraźni i pewnym krokiem zmierza w kierunku szafy z zaszufladkowanymi osobowościami.

Charakterystycznie.

W powietrzu unosi się zapach nieskończonego dzieciństwa i rozlanej lemoniady.

 Z łazienki dobiega odgłos cieknącego kranu.

Krople zanieczyszczonej wody rozbijają się o umywalkę.

Arytmia.

 Dzień zatacza koło nad autostradą z wyuczonych postaw.

Wschodzą pierwsze gwiazdy.

 Kiedyś może jedna z nich zaświeci prawdziwym światłem.

Dla mnie.

Dla Ciebie.

 Podnoszę się z podłogi i z determinacją w oczach idę do sypialni.

Egocentryczna Nadwrażliwość segreguje charaktery według kolorów i umieszcza je na wieszakach.

 Odrobiną samokontroli uderzam ją w twarz.

Szklane oblicze wyraża niemy sprzeciw, by po chwili rozsypać się na tysiące kawałków. Trzeba będzie posprzątać.

 Przypadkiem spoglądam w stronę balkonu.

 Przez okno widzę lekkie zarysy ...


dobry 1 głos
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
PoDrugiejStronie 18 marca 2008, 00:05
Dość obrazowo, chciało by sie czytać dalej :)
.
. 18 marca 2008, 07:12
Szklanka, wszystko ekstra – i w treści i formie, tylko pomiędzy:
‘niemy sprzeciw’ są dwie spacje. ;)
Złośliwi powiedzą, że się czepiam... :)
szklanka
szklanka 18 marca 2008, 11:52
no czepiasz się;) ale poprawię :)
ataraksja
ataraksja 19 marca 2008, 08:57
a mogę się jeszcze ja doczepić? tak dla równego obciążenia, kiedy trafi na pierwszą stronę ;)
`zdążymy porozmawiać jeszcze nie raz.` - (nieraz - wielokrotnie, w tym znaczeniu pisane łącznie).
Podoba mi się bardzo pomysł z otwartym zakończeniem, które zaprasza do kolejnej części.
I nareszcie rozpoznałam po opisie Nadwrażliwość. Moja siada zwykle za plecami i pewnie dlatego tak słabo znam jej twarz.
ataraksja
ataraksja 19 marca 2008, 19:10
Skrzydlej )
przysłano: 17 marca 2008 (historia)

Inne teksty autora

antonimy (7)
Karolina J.
antonimy(5)
szklanka.
antonimy(4)
szklanka.
antonimy(3)
szklanka.
psychomachia
szklanka.
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca