Literatura

Aldie. Dzień pierwszy. (opowiadanie)

domnul Mandibura

czytelnikom poniżej 25 roku życia nie polecam


  Aldie uważnie upuszczała surowe kulki pączków na świeży, dobrze nagrzany tłuszcz. Olej musiał być świeży. Podnosiło to cenę o dwa centy na sztuce, a prawdziwa morelowa marmolada o kolejne dwa, ale rezultat był dźwignią sukcesu jej pączków. Miejscowi kupowali tylko u niej, a na gumowate, nadziane pospolitą melasą buldygony, które Fritz smażył dwie ulice dalej, nabierali się tylko japońscy turyści, piejąc po swojemu z zachwytu, jakie to one pyszne.

  Radio wypikało ósmą. Aldie wyjrzała przez uchylone drzwi na ulicę i natychmiast gwałtownie odskoczyła z powrotem do środka. Jorg zbliżał się do cukierni mrucząc coś pod nosem. Musiał wiedzieć, że dzisiaj jest sama, inaczej z pewnością nie zawiałoby go na Jungstrasse tak wcześnie rano. Tuż przed wejściem poluzował pasek o jedną dziurkę i splunął na klomb obsiany geometryczną układanką bratków.

 - Jak ci minęła niedziela, moja drożdżóweczko z budyniem? – rozpoczął mowę powitalną – Pewnie znowu godzinami gniotłaś dupsko na kościelnej ławce i zbierałaś datki na Mołdawię, albo inne śmieszne państewko, które dawno powinny rozjechać buldożery.

  Dziewczyna przyglądała mu się przez chwilę dość spokojnie, bo zawsze pierwszym uczuciem, jakie się w niej rodziło gdy ją odwiedzał, było współczucie. Lęk pojawiał się dopiero, kiedy Jorg stawał się namolny i nie chciał wyjść. Dziś wyglądał dość marnie. W tej marności na pierwszy plan wybijał się krótki krawat związany supłem własnego pomysłu.

 - Pączki się spalą – powiedziała cicho i wycofała się na kuchenne zaplecze. W samą porę, bo pierwsza partia już się mocno zezłociła. Aldie nie zaciągnęła do końca pluszowej zasłony i mogła teraz bezpiecznie obserwować niechcianego klienta. Dość szybko pojęła, że Jorg z pewnością nie przyszedł po bezy. Czasem rzeczywiście je tu kupował. Teraz jednak wsunął prawą rękę do majtek i przez parę sekund poprawiał genitalia. Wyjąwszy dłoń, zaciągnął się mocno zapachem, który najwyraźniej na niej został. Po kilku chwilach kontemplowania woni natarł palcami policzek i szyję. Ten sam zabieg powtórzył lewą ręką. Wreszcie mamrocząc coś o boskim aromacie, ruszył w kierunku zaplecza.

  Aldie pomyślała, że jeśli Bóg ocali ją teraz od utraty godności, to zostawi cukiernię i wstąpi do klasztoru. Odwróciła się od kotary i ruszyła w kierunku leżącej na lastrykowym blacie pudernicy, wypełnionej cukrowym proszkiem. Pączki pokrył biały nalot. Kiedy Aldie ponownie się odwróciła, ujrzała Jorga stojącego w lekkim rozkroku z dłońmi złożonymi na biodrach. Z otwartego rozporka wystawał, zwolna nabierający kalibru, szaro brązowawy  członek. Aldie myślami była już dwie sceny dalej i dość realnie odczuwała na sobie ciężar nie uznającego sprzeciwu pożądania. Wtem, pokoik wypełniło głośne jodłowanie na nutę dopiwnej polki galopki. Jorg nie chowając członka, wyjął z kieszeni telefon.

 - Dzień dobry pani kurator – rzekł z dobrze udawaną przymilnością – Dwudziesty? Dzisiaj? No, oczywiście, właśnie podchodzę pod pani biuro… tak, mam opinię z miejsca pracy… zaraz będę. – odwrócił się na pięcie i odszedł. Obrzyna upchał w norze dopiero na chwilę przed wyjściem na ulicę.


dobry 5 głosów
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Znaleziono 26 komentarzy. Poniżej ostatnie 25.
Kuba Nowakowski
Kuba Nowakowski 28 lipca 2008, 09:46
właśnie "obrzyna" ma być :))
zieloneciele
zieloneciele 28 lipca 2008, 09:47
a mi niezbyt. kurde. no niezbyt. niesmaczne czy ja pruderyjna? hmm...
Kuba Nowakowski
Kuba Nowakowski 28 lipca 2008, 09:49
tylko nie wiem czemu w Arialu mi wkleiło. Proszę opiekunów o poprawkę na Times New Roman, jeśli to możliwe.
Kuba Nowakowski
Kuba Nowakowski 28 lipca 2008, 09:50
bo to nie jest literatura dla małych cielaczków...
zieloneciele
zieloneciele 28 lipca 2008, 09:56
heeej, ja jestem duża!
<wnerw>
;)
Kuba Nowakowski
Kuba Nowakowski 28 lipca 2008, 10:15
:))
hayde
hayde 28 lipca 2008, 10:30
"obrzyn pot. «karabin lub strzelba z uciętą lufą»" <- no, codziennie coś nowego :)
dla mnie też tekst był obrzydliwy i obleśny, jednak naturalizm z jakim wydarzenia zostały przedstawione [a w sumie wydarzenie] przypadł mi do gustu. taka życiowa literatura.
Kuba Nowakowski
Kuba Nowakowski 28 lipca 2008, 10:51
Ta część historii Aldie rzeczywiście jest trochę hardcorowa, ale jest to niezbędne by zamierzona całość miała sens. Nie chcę tu nikogo prowokować, czy zniesmaczać, nie wiem jak dużo światowej literatury czytacie, ale ja widywałem ostrzejsze kawałki i to u autorów wyższej klasy. Buzia. :)
joan
joan 28 lipca 2008, 10:59
obrzydliwy i obleśny? - najpierw przeczytałam komentarze potem dopiero tekst- spodziewałam się czegoś gorszego po komentarzach- nie wiem tekst- nic nie wnosi - nic nie daje- taka sobie opowiastka bez znaczenia jak dla mnie. Faktycznie zdania przydługie nie pomagają w czytaniu.

obraz nie zostaje w pamięci- miało wyjść podejrzewam coś kontrowersyjnego - mnie jednak nic tu nie szokuje może dlatego, że mam powyżej 25 roku życia:P

:)
pozdrawiam
Kuba Nowakowski
Kuba Nowakowski 28 lipca 2008, 11:08
Rozumiem. Poczekam na smakoszy.
hayde
hayde 28 lipca 2008, 12:40
hm.. w sumie to nie aż taka hardcorowa ta część. mnie tylko tacy faceci obrzydzają, a z racji tego, że mieszkam rzutem kamienia od lasu, to się takich często spotyka. ;)

ja już czekam na kolejną część, bo to była taka dopiero gra wstępna. źle. to było coś na kształt czegoś przed grą wstępną.
Latte
Latte 28 lipca 2008, 16:35
A ja nie będę udzielać się w dyskusji na temat czy ten tekst budzi obrzydzenie czy nie. Czyta się go zapartym tchem:) i czekam tylko na następną cześć :)

Pozdrawiam
lat mam - trzysta z małym ogonkiem... to chyba mogę wyrazić swoją opinię :P
Jaqint
Jaqint 28 lipca 2008, 18:56
Pozytywnie. Cieszę się że nie jest kontrowersyjne, bo męczą mnie już na siłę "fajne" teksty. Płynnie i spokojnie. Czekam na następną część. ;)
.
. 28 lipca 2008, 20:18
'krawat związany supłem własnego pomysłu'
krawat zawiązany na supeł własnego pomysłu

mam nadzieję, że w dalszej części
pozwolisz na zrozumienie zachowań Jorga
w tym naturalistycznym tekście ;)
Kuba Nowakowski
Kuba Nowakowski 28 lipca 2008, 20:34
w dalszej cz. będzie głównie o Aldie - Jorg jest zwykłym (a może niezwykłym) zboliem i tyle. Pojawi się najprawdopodobniej dopiero w kilku ostatnich scenach końcówki opowiadania. Dzięki wszystkim za refleksje.
Kuba Nowakowski
Kuba Nowakowski 28 lipca 2008, 20:34
zbokiem - miało być
Aldona Widłak
Aldona Widłak 30 lipca 2008, 06:30
Witam. Dobry tekst i sprytnie zacząć od takiej właśnie sceny. Przykuje uwagę. Ciekawe, jak dalej poprowadzisz fabułę. Mam wątpliwości co do samego początku. "Aldie uważnie upuszczała surowe kulki pączków na świeży, dobrze nagrzany tłuszcz. Olej musiał być świeży.". Zabrałabym ten "świeży" z pierwszego zdania. Wtedy zostawia się czytelnikowi niespodziankę, bo od niego tylko zależy, czy w pierwszym zdaniu pomyśli o świeżym tłuszczu czy fryturze ze "złotego M". Jak pomyśli o świeżym, w drugi zdaniu ma potwierdzenie, jak o byle jakim, niespodziankę. Tak czy owak będzie zadowolony. A na razie tylko powtórzenie mu zgrzyta. Dalej szczegół techniczny: "Teraz jednak wsunął prawą rękę do majtek i przez parę sekund poprawiał genitalia.". Jorg robi to z taką łatwością, jakby nie miał na sobie nic, oprócz rzeczonych majtek, a sądzę, że nie ubierałby do nich krawata ani paska. Pasek ma co prawda poluzowany, ale pozostają jeszcze spodnie. Musi je albo rozpiąć, choćby rozporek, wtedy będzie widać majtki, albo włożyć rękę do spodni, a właściwie pod. Tak właśnie widziałaby to Aldie, a to ważne, bo ten fragment narracji tworzony jest z jej perspektywy. Co do uwagi Kropy, zastanawiam się. Prawidłowo powinno być rzeczywiście "zawiązany", ale "krawat związany supłem własnego pomysłu" jest takie proste, kolokwialne i niedbałe, pasuje mi do Jorga. Hmm... Zostawiam wybór autorowi, o ile zechce się upierać przy "związany", zrozumiem dlaczego. Nie puszczam jeszcze tekstu w razie, gdybyś chciał zrobić jakieś poprawki, ale długo tu nie zostanie. Pozdrawiam.
Kuba Nowakowski
Kuba Nowakowski 30 lipca 2008, 13:28
Dziękuję za wnikliwość. Tekst pozwolę sobie pozostawić bez zmian. Natomiast co do technicznej możliwości wsadzenia ręki w slipy bez rozpinania rozporka... huhu....nie, no nie mogę... Aldona, moze zapytaj jakiegoś znajomego faceta, czy jak go np. swędzi (za Państwa przeproszeniem) to czy musi się rozbierać, żeby się podrapać. O rety.... :))
Latte
Latte 30 lipca 2008, 13:36
zdecydowanie (za przeproszeniem szanownego gremium czytającego) można bez ;) mam znajomych facetów :P
Aldona Widłak
Aldona Widłak 30 lipca 2008, 14:48
Ja wiem, że można, tyle tylko, że kobieta ukryta za kotarą nigdy nie będzie widzieć, czy wsadził w majtki, czy, za przeproszeniem tylko po wierzchu się np. drapie. A narracja jest z jej perspektywy. Skoro tekst bez zmian to puszczam, jak jest.
zieloneciele
zieloneciele 30 lipca 2008, 17:47
haha, teraz to dałeś zajawkę domnul, niezłe, niezłe. nie ma to jak szuflady.
Kuba Nowakowski
Kuba Nowakowski 30 lipca 2008, 19:02
jakie szuflady?
zieloneciele
zieloneciele 30 lipca 2008, 23:42
starsi. młodsi. mądrzejsi. głupsi. etc.
:)
Kuba Nowakowski
Kuba Nowakowski 31 lipca 2008, 08:36
eeetaaaammm.... cielaczku, nie w tym rzecz. Nawet przez myśl mi nie przeszło szufladkowanie.
zieloneciele
zieloneciele 31 lipca 2008, 09:05
odetchnęłam w takim razie ;)
więcej komentarzy »
przysłano: 28 lipca 2008 (historia)

Inne teksty autora

greciszek
Kuba Nowakowski
po wołanie
Kuba Nowakowski
ciemno
Kuba Nowakowski
akeda 2018
Kuba Nowakowski
ekstradycja stacha palucha
Kuba Nowakowski
niewzruszony
Kuba Nowakowski
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca