a śmierć.? (opowiadanie)
Magenta.
Wtedy cały czas siedziałam w milczeniu. I to nawet nie było tak, że nie chciałam nic mówić. Po prostu nie wiedziałam, co w takiej chwili powinno wydobyć się z mojego gardła. Wszyscy chyba modlili się w duchu cały czas. Wszyscy coś robili,a Ja.? Siedziałam przy Jej łóżku, próbując nie myśleć. Przyszedł czas, że nie wytrzymałam. -Ona umrze, prawda.? -zapytałam dość spokojnie. Mój głos chyba delikatnie drżał, a ton przypominał głos skazańca. Jakbym mówiła "Błagam powiedz, że Ona nie odejdzie.!" Ja... ja chciałam tak cholernie coś zrobić, zatrzymać Ją.! Ja chciałam pokazać jak bardzo Ją kocham! Gdy o tym myślę, łzy lecą z moich oczu jeszcze bardziej niż wtedy.. Jej oczy otwierały się czasami tak bardzo, tak szeroko. Błagam nie zabieraj mi Jej. -wrzasnęłam w piątek wieczorem z rozpaczą i rzuciłam się na łóżko. Objęłam Ją, ściskając Jej rękę. -Nie możesz... -szeptałam z płaczem. Wszędzie cisza.. Każdy zamknął się we własnym świecie.. Cisza mnie przytłoczyła... A Ja uciekłam od problemów, bo tak wydawało się być prościej. Uciekałam zawsze. Ale nie teraz, nie dziś.
przysłano:
24 lipca 2009
(historia)
przysłał
Magenta. –
24 lipca 2009, 09:30
autoryzował
Kuba Nowakowski –
11 sierpnia 2009, 14:02
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
Ale to moje przeżycia, moje odczucia i takie mają pozostać.