Literatura

a śmierć.? (opowiadanie)

Magenta.

             Wtedy cały czas siedziałam w milczeniu. I to nawet nie było tak, że nie chciałam nic mówić. Po prostu nie wiedziałam, co w takiej chwili powinno wydobyć się z mojego gardła. Wszyscy chyba modlili się w duchu cały czas. Wszyscy coś robili,a Ja.? Siedziałam przy Jej łóżku, próbując nie myśleć. Przyszedł czas, że nie wytrzymałam. -Ona umrze, prawda.? -zapytałam dość spokojnie. Mój głos chyba delikatnie drżał, a ton przypominał głos skazańca. Jakbym mówiła "Błagam powiedz, że Ona nie odejdzie.!" Ja... ja chciałam tak cholernie coś zrobić, zatrzymać Ją.! Ja chciałam pokazać jak bardzo Ją kocham! Gdy o tym myślę, łzy lecą z moich oczu jeszcze bardziej niż wtedy..  Jej oczy otwierały się czasami tak bardzo, tak szeroko.  Błagam nie zabieraj mi Jej. -wrzasnęłam w piątek wieczorem z rozpaczą i rzuciłam się na łóżko. Objęłam Ją, ściskając Jej rękę. -Nie możesz... -szeptałam z płaczem. Wszędzie cisza.. Każdy zamknął się we własnym świecie..  Cisza mnie przytłoczyła... A Ja uciekłam od problemów, bo tak wydawało się być prościej. Uciekałam zawsze. Ale nie teraz, nie dziś.


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Kuba Nowakowski
Kuba Nowakowski 11 sierpnia 2009, 14:02
Prawdę powiedziawszy trąci "Modą na sukces". Nie ma tu kompletnie nic nowego - brakuje tego czegoś, dzięki czemu chciałoby się przeczytać jeszcze raz.
Magenta.
Magenta. 12 sierpnia 2009, 16:12
Być może.
Ale to moje przeżycia, moje odczucia i takie mają pozostać.
przysłano: 24 lipca 2009 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca