Literatura

Kapitan Planeta ratuje świat (opowiadanie)

Agata "tylkozabawka" Nowak

tekst komiksowy komiks tekstowy

Kapitan Planeta zgrabnie wylądował na skraju polany prawie idealnie wykonanym telemarkiem. Strzepnął dłonią z błękitnego kostiumu resztki gwiezdnego pyłu, które jak jakiś niesforny łupież osiadły mu na ramionach. Gdy wszystkie opadły, wyprostował się i rozejrzał z zaciekawieniem.

„Ile to już lat? Będzie z piętnaście chyba…”, pomyślał, szukając wzrokiem źródła tęczowego sygnału, który przyciągnął go w to miejsce. 

-Dosyć dziwny obszar sobie upatrzyli…  - mruknął do siebie, lekko wstrząśnięty otaczającymi go połamanymi konarami drzew, żółtawymi kępkami trawy, szarzyzną na horyzoncie oraz rozklekotaną, chylącą się ku upadkowi, drewnianą chatką majaczącą w wieczornej mgle po drugiej stronie koszmarnej, wysuszonej na wiór łączki. I jeszcze ta wibrująca w powietrzu cisza…

Właściwie to była tylko część poruszających widoków i innych sensacji, które Kapitan Planeta zdążył odnotować swoimi superczułymi zmysłami. Szybko zignorował resztę nieprzyjemnych doznań na widok pulsującej wokół chatki tęczowej poświaty, która zasadniczo kontrastowała z podejrzaną okolicą. Bez większego zastanowienia Kapitan dziarsko ruszył w stronę domku, niecierpliwie oczekując spotkania ze starymi przyjaciółmi.

- Moi kochani!!! -  wykrzyknął Planeta, przekraczając próg.

- Wodo, Powietrze, to ja Kapitan Planeta! Wzywaliście mnie, więc jestem! - zaintonował radośnie nasz bohater na widok postaci siedzących wewnątrz. 

 - Czzzsso jessss? -  Woda lekko uniosła wcześniej opadłą na blat głowę. Jej mętny wzrok poszybował na sekundę w kierunku intruza, aby po chwili spocząć na prawie opróżnionej butelce denaturatu, leżącej u nóg krzesła na stercie pustego szkła.

- Aleeee… ale mnie suszy! - wybełkotała i sięgnęła w kierunku flaszki. Utrata równowagi i Woda zaryła twarzą w podłogę.

 - Hihihihi… ahahahahaha… bum! bum! BUUUUUUUM!!! - zawył ze śmiechu Powietrze, kolebiąc się tam i nazad nad parującym wiadrem. Co raz, wsadzał głowę do wiadra i wył jak opętany, bądź mamrotał coś pomiędzy "siiięeee zjarałem, ojojoj…ehehehe… zjaraaaałem" a "ooooo Kapitan Planeta ehehehehe..." 

 - Co tu się dzieje?! - zakrzyknął, delikatnie zaniepokojony Kapitan.- Gdzie reszta? Gdzie Ogień?

- SPRZEDAŁ SIĘ!!! -  ryknęła spod stołu Woda w przebłysku świadomości.

- Przynajmniej wiedział, jak dobrze się sprzedać -  rozbrzmiał głos za plecami Kapitana.

Do pomieszczenie weszła rachityczna postać o woskowatej skórze pokrytej sieciami przeraźliwych ran i tatuaży. Zdewastowaną kobietę okrywał tylko poszarpany czarny t-shirt z olbrzymim napisem „Mam HIVA”. Trzęsła się przy każdym kroku, ale udało jej się dotrzeć do fotela w rogu pokoju, na który opadła bezwładnie jak zwłoki. 

- Ziemio? -  wydusił z siebie oniemiały Kapitan.

 - Czego chcesz? Nigdy nie widziałeś kobiety po przejściach? -  zaśmiała się chrapliwie, przymykając oczy. - A co do Ognia... zbija pieniądze. Pomaga tym, którzy akurat więcej dadzą. Teraz jest chyba w Iraku. - dodała, mrugając znacząco.

- Doooopalllaa tam…doooopala, poooodpalaa ehehehehe - zanucił Powietrze, odchylając się do tyłu po kolejnym zamaszystym wydechu.

Kapitan Planeta nie wytrzymał tego natłoku niespodziewanych informacji. Dodatkowe opary Powietrza, alkoholowy zapach Wody i trupi wygląd Ziemi wygoniły go na zewnątrz, wprost w objęcia Serca.

Niegdysiejszy niewinny chłopiec wydoroślał. Zmężniał i nabrał sił. Przywarł do Kapitana całym ciałem i wyszeptał delikatnie:

- To ja Pana wezwałem, Kapitanie Planeto… Kapitanie, ja Pana pragnę! Od zawsze…

Jego prawie że kobiecy, ciepły szept omiótł ucho Kapitana, a reszta ciała jeszcze mocniej przylgnęła do torsu superbohatera. 

Kapitan Planeta, po fali pierwszego szoku, wyrwał się z objęć zarumienionego Serca.

W końcu w pełni pojął ogrom klęski. Pojął i zakrzyknął tragicznie - No nie! Tak to się nie będziemy bawić!!! Jak tak, to ja Was pier…olę!!!

- Ooo taaak! - jęknął Serce, biorąc jak zwykle wszystko zbyt dosłownie. Na szczęście Kapitan Planeta nie mógł już tego usłyszeć, bo wystrzelił z krzykiem w przestrzeń.

 W poszukiwaniu innej planety.



wyśmienity 4 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
oli 24 stycznia 2010, 18:41
Dobre!
Johannes Tussilago
Johannes Tussilago 24 stycznia 2010, 22:06
:)

Agato, pomysłowo. No i rozbawiłaś mnie.
Ale mam na początek kilka uwag:
- popraw literówki,
- uzupełnij interpunkcję,
- ujednolić wypowiedzi bohaterów - mam na myśli zapis, bo jest tu kilka stylów: raz jest przecinek ("Przynajmniej wiedział jak dobrze się sprzedać, rozbrzmiał"), raz bez interpunkcji ("Nigdy nie widziałeś kobiety po przejściach zaśmiała się"), raz małą, raz dużą (zaczynająca się narracja),
- przed pytajnikami, wykrzyknikami nie ma spacji.

Pozdrawiam.
Agata
Agata "tylkozabawka" Nowak 24 stycznia 2010, 22:41
Cieszę się z tak miłej oceny. Dziękują za uwagi, zaraz postaram się poprawić.

Nie wiem czemu, ale w edytorze wygląda wszystko poprawnie, a po opublikowaniu wychodzi taki bełkot pisany ciągiem.

Ale się nie poddam !

Pozdrawiam i ja ;)
Agata
Agata "tylkozabawka" Nowak 25 stycznia 2010, 00:45
Czy tak jest lepiej ?
Johannes Tussilago
Johannes Tussilago 25 stycznia 2010, 23:11
""Kapitan Planeta zgrabnie wylądował prawie idealnie wykonanym telemarkiem na skraju polany." - "Kapitan Planeta zgrabnie wylądował na skraju polany prawie idealnym telemarkiem."
"kostiumy" - "u"
"osiadły mu na ramionach" - bez "mu"
"Gdy wszystkie już opadły" - bez "już", bo jest w następnym zdaniu.
"Będzie z 15 chyba" - w opowiadaniach liczebniki generalnie słownie (daty na przykład nie).
"pomyślał szukając wzrokiem" - przecinek po "pomyślał"
"chyląco się ku upadkowi" - "ą"
"Właściwie, to tylko część" - sugeruję "Właściwie to była tylko część"
"ale szybko zignorował..." - proponuję już jako nowe zdanie bez "ale"; staraj się nie tworzyć zbyt skomplikowanych wypowiedzi.
"Bez większego zastanowienia, Kapitan" - bez przecinka
"uniosła lekko, opadłą wcześniej na blat, głowę Woda" - zastanowiłabym się nad szykiem wyrazów w tym zdaniu.
"Przynajmniej wiedział jak dobrze się sprzedać" - przecinek po "wiedział"
"zaśmiała się chrapliwie przymykając oczy" - przecinek po "chrapliwie"
"A co do Ognia to zbija pieniądze" - może z takim zatrzymaniem: "A co do Ognia... zbija pieniądze"
"Teraz jest chyba w Iraku, dodała mrugając znacząco." - "Teraz jest chyba w Iraku - dodała, mrugając znacząco."
"zanucił Powietrze odchylając się" przecinek po "Powietrze"
"Dodatkowe opary Powietrza, alkoholowy zapach Wody i trupi wygląd Ziemi" - świetne!!!
"wygoniły go na zewnątrz, gdzie wpadł wprost w objęcia Serca" - "wygoniły go na zewnątrz wprost w objęcia Serca"; tak na marginesie świetny wydźwięk tej frazy.
"i wyszeptał delikatnie" - "i wyszeptał delikatnie:" - reszta od nowego wersu
"To ja Pana wezwałem Kapitanie Planeto" - przecinek po "wezwałem"
"to ja Was pier…ole" - "ę"
"Na szczęście, Kapitan" - bez przecinka
Johannes Tussilago
Johannes Tussilago 27 stycznia 2010, 20:42
Droga Agato, jest lepiej, ale parę rzeczy, wymienionych wyżej, można jeszcze poprawić, by tekst mógł lecieć na pierwszą.

Jak wspomniałam wcześniej, spodobał mi się Twój pomysł. Ducha komiksu zawarłaś, co nie jest takie proste, gdy brakuje obrazków. No i kilka celnych fragmentów...
Agata
Agata "tylkozabawka" Nowak 28 stycznia 2010, 12:59
Poprawiłam... dopiero dzisiaj znalazłam czas, żeby do tego się zabrać. Mam nadzieję, że teraz można już opublikować. Zawsze miałam problemy z przecinkami, to mnie prześladuje całe życie :)
Johannes Tussilago
Johannes Tussilago 29 stycznia 2010, 09:52
:)

Ciekawe spojrzenie na żywioły. Ziemią mnie powaliłaś. Czekam na kolejny tekst.
przysłano: 24 stycznia 2010 (historia)

Inne teksty autora

Te niedziele
Agata "tylkozabawka" Nowak
Samotność śmieci
Agata "tylkozabawka" Nowak
Schyłek pewnej epoki
Agata "tylkozabawka" Nowak

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca