Literatura

Dywan (opowiadanie)

Olga Iwasieczko

 

Czarna rozpacz nieodmiennie kojarzyła mi się z prozą życia. A ta proza zawsze była dla mnie brązowa. Kolory uczuć nadawane są stereotypowo. Czy mnie też to dotyczy? Czerwona miłość, niebieski smutek? Moja melancholia jest fioletowa.

Więc życie jest jednak kolorowym obrazem pędzla impresjonisty. Dla mnie nigdy nie będzie wyblakłą fotografią, płytką z kodem binarnym, żelazną pewnością, miedziorytem, dekalogiem... Widzę je miękkie, delikatne jak gęsty dywan, którego wzory powstają z czasem. Są tam linie papilarne dłoni, cienie rzęs, kolor tęczówki i włosów, blizna na nadgarstku, pieprzyk z łopatki i nitki naczyń krwionośnych na tle spękanych ust, słów zmiętych w gardle i porannego widoku z okna w kuchni.

            To wcale nie poezja życia czy proza codzienności. Człowiek to gatunek synkretyczny. Widać to w każdym promieniu słońca odbitym w oczach mordercy, w uśmiechu zgwałconej dziewczyny, w płaczu rozpieszczonego dziecka. Życie płynie – rzeką, jednokierunkową ulicą, słupem powietrza. Stało się wielkim torem wyścigowym – każdy ma tylko jedno okrążenie.

            Wcale nie myślę o tym idąc chodnikiem w przetartych jeansach i przykrótkiej kurtce. Nie myślę o oczach zabójcy i kolorze euforii. Widzę spękany mur, powyginane płoty, porozwalane ławki, karawany krawężników, które zboczyły ze swoich szlaków między pustynią kamienia a pustynią asfaltu. Myślę o sprawach ważnych dla mnie, o ludziach których kocham, nienawidzę – to jedno i to samo. Tkam nowy wzór w dywanie - po prostu idąc przed siebie.

Kiedyś jednak powiedziano mi: „Idź przez życie dotykając ludzi, ale ich nie raniąc.” Być może obojętność jest kluczem do psychicznej stabilizacji. Do końca nie da się nas z czymś lub kimś połączyć. Ale wolę próbować i cierpieć, niż żyć sterylnie, w zgorzknieniu, apatii, klęsce pustego pokoju. Chcę włożyć rękę do ula – może dla tej jednej kropli miodu okupionej tysiącami wbitych żądeł. 


dobry 2 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 31 lipca 2010, 19:09
Bardzo ciekawy teksty, chociaż tych morderców i gwałcicieli wcale nie musiało być. Nie trzeba popadać w skrajności, by pokazać życie.
Paweł Kaczorowski
Paweł Kaczorowski 31 lipca 2010, 19:09
Bardzo dobrze językowo poprowadzona impresja. Krótka refleksyjna proza, w której dotykasz rzeczy najważniejszych w sposób niebanalny a jednocześnie szczery. Mocny kontakt słowa z egzystencjałami, które generują te smutne i piękne słowa. Bliska mi jest taka refleksja.

Zachęcam Cię, Olgo, do pisania ciągu dalszego, lub ciągów...

Pozdrawiam.
Paweł Kaczorowski
Paweł Kaczorowski 31 lipca 2010, 19:12
Głosowaliśmy w tej samej sekundzie Justyno... I... tak samo! :)
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 31 lipca 2010, 23:15
no bo się nie dało inaczej ;D już mnie zauroczył tekst, kiedy nie znalazłam błędów :P
przysłano: 31 lipca 2010 (historia)

Inne teksty autora

Kiedyś
Olga Iwasieczko
Entropia
Olga Iwasieczko

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca