Literatura

Zapiecek i szczypta czegoś jeszcze. (opowiadanie)

Joanna Krzepina

próba napisania bajki. wszelkie uwagi mile widziane.

 Gorg lubi w deszczowe dni przycupnąć pod krzesełkiem, które stoi między piecem a ścianą w kuchni. Kuchnia to tak naprawdę kuchnia tylko z nazwy. Gotowanie i cała reszta odbywa się najczęściej za ścianą, w sieniach, gdzie grzeje i trzeszczy drugi piec, inny. Kuchnia jest trochę pokojem do wszystkiego, a trochę sypialnią Buszki. Buszka - duża i bardzo dobra, co chwilę wybucha śmiechem i opowiada ogrom strasznie ciekawych historii.
Ale miało być o Gorgu.
Gorg mieszka w drewutnianej ścianie. Dziura do jego mieszkania znajduje się przy drzwiach, zaraz obok pieńka z siekierą. Gorg to malutkie, żółtookie stworzenie, co ma płowy pyszczek, różowe łapki i ogon zakończony kępką włosów. Jada głównie pajęczyny i orzechy, uwielbia też wszelkiego rodzaju słodkości. Podobno za sprawą tych słodkości i ciepła przetuptuje ze składu na drewno do kuchni.
Buszka twierdzi, że Gorga ktoś musiał za sobą przywlec z Bożyków, jeszcze w czasie sianokosów. To ona odkryła mieszkańca na gapę - bodej to smoła wzięła, toż to Gorg najprawdziwszy, a ja myślałam, że ich już całkiem nie ma. Byłabym przez zwierzaka postradała rękę! - wrzasnęła któregoś popołudnia z taką mocą, że można było pomyśleć, iż sobie tę rękę faktycznie siekierką odrąbała. Pół podwórza się zleciało, kaczki, kury, Gzik i koty. Nawet Tasienia przybyła z odsieczą zza płotu, myśląc, że Buszkę mordują, albo że wojna, czy inny czort.
Później, jak już całe towarzystwo ochłonęło i wyszło na jaw, kto spowodował harmider, Tasienia siadła na progu i trochę pogadała.
Kiedyś, niesmowicie dawno temu, jak jeszcze Tasienia była mała( co jest niewyobrażalne, jako że Tasienia jest starsza nawet od Buszki, całkiem siwa, okrutnie pomarszczona i ma tylko jeden ząb. Mówi, że resztę policzył czarny kogut i wypadły ), a las zaczynał się tuż za Gliniskami i ciągnął hen, daleko, daleko, Gorgów było więcej.
Wiosną i latem gniazdowały w dziuplach, w norach pod kamieniami. Bywało, że robiły sobie siedzibę w zapomnianym paśniku. Na jesień, z początkiem października, sprowadzały się bliżej domów, do stajni, składzików, suszarek i komór ze zbożem. Nie daj Boże, żeby sobie gorgowe stadło upodobało za miejsce zimowania strych, wtedy wielogodzinne szuranie i stukanie, głównie nad ranem - pewne jak amen w pacierzu. Jeśli się im nie udało w odpowiednim momencie przenieść, przesypiały całą zimę w lesie jak niedźwiedzie, w sobie tylko znanych miejscach.
Znaleźć śpiącego Gorga było wielkim zdarzeniem. Przeniesiony delikatnie w ciepłe miejsce, budził się powolutku, czasami dawał nawet oswoić i, jeśli kogoś polubił, spełniał życzenie. Jednak częściej stworek podrywał się gwałtowne w trakcie transportu, gryzł znalazcę w palec, czmychał i tyle go widziano. A takie ugryzienie - rzecz bolesna i to do tego goiło się paskudnie.
Tyle na temat tych osobników lata temu.
Buszka z początku złorzeczyła na nowego lokatora, że dziurę w ścianie wygryzł i teraz nie wiadomo, co z tym robić. Czy to u niej brudno jest, skoro się gadzina zalęgła? Może sprowadzi rodzinę i wtedy dopiero będzie... Może koty przestaną polować, a i krowa zacznie mniej mleka dawać, jak ją tymi żółtymi oczyskami zauroczy. Bo są psotne, te stworzenia. Po jakimś czasie jej przeszło, dopiero jak kiedyś wieczorem okrągłe ślepia błysnęły zza pieca, podniosła larum i przegoniła intruza miotłą. Z miernym skutkiem, się okazało.
Bo Gorg, chyba na złość, ulubił sobie właśnie Buszkę i kiedy tylko nadarza się okazja, siedzi, grzeje grzbiet i wodzi za nią wzrokiem, a jeśli Buszka przysiądzie na moment, to zbliża się niepostrzeżenie i łaskocze ją wąsami w nogę. Kilka razy aż podskoczyła ze strachu, przez to łaskotanie.
Z tego niemego uwielbienia już była wielka awantura. Zniknęła bez śladu buszkowa niedzielna chusta. Od samego rana poszukiwania, cały dom przerzucony do góry nogami - nie ma. Kamień w wodę albo diabeł ogonem nakrył, nie wiadomo. Dopiero kolejnego dnia ktoś zauważył kolorowy róg, sterczący ze ściany w drewutni... Ile się wtedy właścicielka zgrabionego mienia nalamentowała, jakie określenia padły - lepiej przemilczeć. Najważniejsze, że koniec końców wszystko wróciło do normy, jak zawsze. Tylko po wyprawach na Bożyki wszyscy mają dokładnie sprawdzane kieszenie, kaptury i inne zakamarki, do ktorych coś mogłoby się wcisnąć. Na Bożykach jest łąka, która łączy się z niebem i sporo innych różności. Ale to już zupełnie odmienny temat.


 


wyśmienity 2 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Joanna
Joanna "Tussi" Szafraniec 16 września 2010, 14:20
Jak już kiedyś napisałaś Szeptuchę, to pomyślałam sobie, że pewnie pisałabyś fajne bajki. Te klimaty - moc w Tobie. Od razu przypomniało mi się dzieciństwo; coroczne wakacje u ciotki na wsi, gdzie zabobon rządził. Te łapiduchy, zęby liczone przez żaby, koguty, uroki, drzwi, przez które trzeba przechodzić czujnie... Niesamowite...
Natomiast po pierwszym czytaniu widzę jeszcze interpunkcję do dopracowania i słowo "drewutnia" jakoś często się pojawiało. Popatrz na tekst pod tym kątem. I poproszę o ten "zupełnie odmienny temat".
Aha, dam mojej Zuzi do przeczytania - powiem Ci potem, co niespełna sześcioletnie dziecko myśli o Twojej bajce (oj, srogi to czytelnik ;)
Aha2 - wiesz, z czym mi się skojarzyły nazwy Gorg i Buszka? Przypadek?
Joanna Krzepina
Joanna Krzepina 16 września 2010, 20:09
dziękuję za obszerny komentarz i dobre słowa :)
o tak, interpunkcja to moja zmora. już się biorę za tę drewutnię.

bardzo jestem ciekawa opinii Zuzi.

hmmm, nie wiem z czym się skojarzyły nazwy, powiedz :)
Joanna
Joanna "Tussi" Szafraniec 16 września 2010, 21:02
Znaczy przypadek ;)
A Zuzia jutro przeczyta. Pozdrawiam.
Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz 18 września 2010, 09:27
Mnie się Gorg i Buszka skojarzyli z Georgem Bushem:)

To ma fajny klimat. Ale myślę sobie, że jak byłabym dzieckiem, to nie do końca bym ten klimat doceniła. Trochę zbyt dużo opisów i za mało akcji. Ale to tylko mi się tak wydaje, bo dzieckiem byłam już dosyć dawno, a nie mam żadnego pod ręką, by ów sąd zweryfikować.

Tussi, Zuzia potrzebna od zaraz!
Joanna
Joanna "Tussi" Szafraniec 18 września 2010, 12:04
Domka, skojarzyło się podobnie :D

Opinia Zuzi: bardzo się podoba (najbardziej w świecie), zainteresowało i prosi o nowe bajki. Ocena w naszym wspólnym imieniu, ale popraw literówki i interpunkcję.
Joanna
Joanna "Tussi" Szafraniec 18 września 2010, 12:24
"które stoi między piecem, a ścianą w kuchni" - bez przecinka
"Kuchnia to tak naprawdę kuchnia tylko z nazwy, gotowanie i cała reszta..." - sugeruję kropę po "z nazwy" i nowe zdanie.
"Gorg mieszka w drewutnianej ścianie, dziura do jego..." - od "dziura" nowe zdanie.
"bodej to smoła wzięła" - bodaj
"że ich już całkiem nie ma, byłabym przez zwierzaka postradała rękę!" - rozumiem, że to wykrzyczana wypowiedź, na jednym wydechu zapewne, ale od "byłabym" sugeruję nowe zdanie. To jednak dwie różne myśli.
"Gzik i koty, nawet Tasienia przybyła z odsieczą zza płotu" - od "nawet" nowe zdanie.
"była mała( co jest" - spacja po "mała", a nie ma spacji między nawiasem a "co"
"w norach pod kamieniami, bywało, że robiły sobie" - od "bywało" nowe zdanie
"ze zbożem ." - nie ma spacji przed kropką
"Nie daj boże" - "boże" chyba dużą
"przesypiały całą zimę w lesie, jak niedźwiedzie" - tu chyba nie ma przecinka, bo to porównanie
"Przeniesiony delikatnie w ciepłe miejsce budził się" - przecinek po "miejsce"; zdanie złożone
"że dziurę w ścianie wygryzł i teraz nie wiadomo co z tym robić" - przecinek po "wiadomo"
"co z tym robić, czy to u niej brudno jest" - od "czy" nowe zdanie
"skoro się gadzina zalęgła, może sprowadzi rodzinę i wtedy dopiero będzie, może koty przestaną polować, a i krowa zacznie mniej mleka dawać, jak ją tymi żółtymi oczyskami zauroczy" - po "zalęgła" pytajnik. Dwa "może" zaczęłabym dużą i dała potem na końcu wielokropki; bohaterka zastanawia się.
"Kamień w wodę, albo diabeł ogonem nakrył" - chyba bez przecinka

To może jakaś nowa bajka?
Joanna
Joanna "Tussi" Szafraniec 18 września 2010, 12:25
i jeszcze: "kaptury i inne zakawarki" - zakamarki

;)
Joanna Krzepina
Joanna Krzepina 18 września 2010, 13:20
już się za to zabieram. tylko "bodej" zostawię jak jest, bo to gwarowo, zawsze to w tej wersji słyszałam ;)

dziękuję serdecznie Tobie i Zuzi :)
Olivia B.
Olivia B. 19 września 2010, 00:47
Czytałam z sześcioletnim Wiktorkiem, jego opinia była taka: '' trochę nudne, ale może być, masz więcej takich?''
ARS TO od tyłu sra
ARS TO od tyłu sra 17 pazdziernika 2010, 03:34
;-) moze to troche dziewcyńskie ale fajne;-)
Przepraszam, czas mi się cofnął;-P
przysłano: 15 września 2010 (historia)

Inne teksty autora

projekcja
Joanna Krzepina
Piromani
Joanna Krzepina
makieta
Joanna Krzepina
skład
Joanna Krzepina
Szczepienie
Joanna Krzepina
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca