Literatura

Pizza z dyskontu na „b” (opowiadanie)

Wiktor Smol

Wiktor Smol. Dlaczego małpy nie golą się brzytwą? Mikrofalówka, skrzydełko od dzika i mrożona wódka

 

Aby uniknąć posądzenia o kryptoreklamę (nie chcę zadzierać z tymi zawodowymi fachowcami od reklamy, zwłaszcza z pazernym naczelnym idiotą od reklam – Wojtusiem M.) nie wymienię nazwy dyskontu, w którym nabyłem mrożoną pizzę za dwa czterdzieści sztuka i litr lodów w pudełku w tej samej co pizza cenie.

 

Z opakowania(pizzy i lodów) wynika, że tak jeden jak drugi produkt są zrobione z biedronek. Widać taki kryzys, że zamiast oprysków każą na polach zbierać, a potem sru na taśmy i wio gonić Chinoli do roboty. Takie czasy. Cóż z historii wiem, że bywało gorzej.

 

Nabytą, drogą kupna, pizzę i lody mam zwyczaj wkładać do zamrażalnika lodówki, która stoi blisko zmywaka w kuchni. Nad lodówką wisi półka, na niej stoi mikrofalówka. Żaden ze sprzętów nie pochodzi z tego samego dyskont na literkę „b” i nie jest zrobiony z biedronek – uważniej obejrzałem i nie znalazłem nigdzie żadnego znaczka z tym stworzeniem bożym.

 

Dziś mnie naszło wyjąłem z zamrażarki pizzę. Rozpakowałem i położyłem na „karuzeli” mikrofali – niech się pokręci chwilę. Hola hola, ale ile? Tu się zastanowiłem przez moment i ryzyk fizyk ustawiłem na 2. Dzwonek zjeżdżającej „windy” oznajmił mi, że moja pizza już gotowa. Otworzyłem drzwiczki, zapach taki, że… zupełnie innych niż w pizzerii przy „grunwaldzie” Cóż, widać z biedronek inaczej pachnie.

 

Dotknąłem palcem i … miękka taka jakaś, jakby surowa. Trzasnąłem drzwiczkami raz jeszcze nastawiłem na 2 i mówię: „dobrze wypieczona”. Karuzela posłusznie, bez mrugnięcia oka, tylko światło jakby lekko przygasło, ruszyła i się robi. Znowu dzwonek, odszedłem od okna, otwieram i sprawdzam. O! już lepiej tylko jeszcze taka blada. Dotykam palcem i badam – miękka. Sru drzwiczki zatrzaskuję na nowo, raz jeszcze pokrętło wędruje na magiczne dwa. Czekam.

 

Teraz siedzę i zastanawiam się próbując temat jakoś ugryźć, czy to pizza, czy sucharek z kolorowym dodatkiem. Lodów chyba tam nie wsadzę, widać do dupy cała ta mikrofalówka, z którą tylko mój najmłodszy syn potrafi się obejść. Ostatecznie produkt z dyskontu na „b” ląduje w pojemniku na śmieci. I tak miałem zamiar dziś wynieść
 


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
kamil
kamil 20 maja 2012, 17:23
Stworzeń bożych to lepiej w ogóle nie podgrzewać, tylko szamać na zimno! :>
inCrudo
inCrudo 22 maja 2012, 10:53
-:)

Wyjętą z zamrażarki pizzę lepiej rozmrozić w mikrofali, bez upierania się, że program "2" sam to zrobi. Bez rozmrożenia ser się rozpływa, a środek potrawy jest zimny.
Nie łam się, ja z porcji przyzwoitych frytek zrobiłam w mikrofali wiązkę maleńkich, hebanowych zapałek.
Radosław Kolago
Radosław Kolago 28 maja 2012, 17:12
"Dziś mnie naszło wyjąłem z zamrażarki pizzę." - coś nie gra w tym zdaniu - jakiś myślnik albo dwukropek by sie przydał.

Takie felietonowe to trochę, blogowe nawet, ale uśmiechnąłem się.
przysłano: 19 maja 2012 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca