Literatura

Czarne Skrzydła (opowiadanie)

Deferris

Czarne Skrzydła

część trzecia

 

 

 

Była godzina 22:00. Wysiadłam z samochodu i moim oczom ukazał się czarny dom, albo raczej dwór. Dom miał chyba pięć pięter, ściany z jakiegoś czarnego kamienia i czarny dach.  Przypominał te domy urządzone w stylu gotyckim. Zaostrzone łuki w oknach, i zaostrzony dach. Całą posiadłość otaczał szary murek.

-Witaj w swoim nowym domu, Rosa. Wiem że nie wygląda zbyt ciekawie, ale cała zabawa dzieje się w środku- powiedziała Raina i weszła przez czarną furtkę.

Poszłam za nią, zapatrzona w martwą naturę otaczająca posiadłość. Martwe drzewa, uschnięte kwiaty. To miejsce wyglądało jak z horroru. Przełknęłam głośno ślinę. Wdrapałam się po schodach z czarnego drewna i stanęłam za Rainą. Ta zapukała w drzwi i powiedziała jakieś słowa w nieznanym mi języku. Po chwili drzwi się otworzyły a Raina odwróciła się do mnie.

-Drzwi nie mają klamki. Otwiera je tylko zaklęcie. Potem ci je podam. A teraz chodź.

Zaraz po tym weszła do domu. Bałam się. Nie wiedziałam co mnie tam czeka, a jeszcze sama posiadłość wywoływała u mnie ciarki. Zdecydowałam się, i weszłam do domu. Oślepiło mnie światło złotego żyrandola. Znalazłam się w czerwonym holu. Podłoga była z ciemnego drewna a ściany miały na sobie czerwone wzory. W holu były dwie pary drzwi. Raina przystanęła przy pierwszych drzwiach po lewej stronie.

- Choć, zaprowadzę cię do pokoju. Potem obejrzysz resztę domu- powiedziała i zniknęła za drzwiami.

Poszłam za nią, nadal oglądając hol. Gdy już przeszłam przez drzwi, przede mną rozciągały się schody, również z drewna. Wdrapałam się po nich i zastałam czekającą już Rainę. Teraz znalazłam się w długim korytarzu. W korytarzu była masa drzwi, podobnie jak w hotelu. Podłoga była wyłożona brązowym dywanem a ściany były białe. Z sufitów zwisały pięknie zdobione żyrandole. W całym korytarzu nie zauważyłam okna. Poszłam za moją przewodniczką, która stanęła przy czarnych drzwiach z napisem „Rosa.

- To twój pokój. Ja mieszkam naprzeciwko. Teraz pewnie chcesz odpocząć, co? Klucze są w środku. Dobranoc- Raina mrugnęła do mnie i wepchnęła mnie do pokoju.

Pokój był wyłożony czarną wykładziną i ozdobiony w białe kwiaty na czarnym tle. Pod ścianą po prawej stronie stało czarne łóżko. Naprzeciwko niego, stało szare biurko. Przy ścianie naprzeciwko drzwi stała szara szafa, obok niej leżały czarne torby. Po lewej stronie drzwi miała swoje miejsce szara półka, chyba na książki. Między biurkiem a szafą, znajdowały się białe drzwi. Weszłam do środka i znalazłam się w czarnobiałej łazience. Prysznic stał w rogu, toaleta pod ścianą obok umywalki. Przy drzwiach stała biała półka. Wyszłam z łazienki i przyjrzałam się kluczom leżącym na biurku. Za chwilę usłyszałam rozmowę za drzwiami. Przysunęłam się do nich i zaczęłam słuchać,.

-….Musisz ją przedstawić radzie- powiedział jakiś głos, najwyraźniej należący do chłopaka.

- Mogą sobie chwile poczekać. Jest na razie wyczerpana- usłyszałam głos Rainy.

- Raina, przecież nie chcemy mieć kłopotów. Im szybciej przedstawisz ją radzie…- nie usłyszałam kilku słów, ale potem znowu je wyłapałam-  zacząć ją szkolić.

- Caspian, proszę cię. Nie utrudniaj mi pracy- odpowiedziała mu Raina.

W końcu chwyciłam klamkę i otworzyłam drzwi. Raina stała i trzymała za ramiona jakiegoś chłopaka, który na mnie spojrzał. Caspian, miał zielone oczy i czarne włosy z grzywka w stylu Emo. Rysy jego twarzy nie były ani za ostre, ani zbytnio łagodne. Mogłabym powiedzieć że jest ładny. Ubrany był w czarną koszulkę z nazwą zespołu „Black Sabbath” i czarne dżinsy. Poczułam na sobie wzrok Rainy.

- Rosa, poznaj mojego brata Caspian. Opowiadałam tobie o nim- powiedziała- Caspian, porozmawiamy jutro. A ty Rosa, lepiej się połóż. Jutro długi dzień.

Po tych słowach Raina puściła swojego brata i poszła do swojego pokoju.

-Pa- rzucił Caspian i poszedł w kierunku schodów.

Zamknęłam drzwi i westchnęłam. Wzięłam moją piżamę i poszłam do łazienki. Umyłam się i założyłam piżamę. Czarne szorty i fioletowa bluzka były wygodne. Wróciłam do moich toreb i wyjęłam szczoteczkę, po czym wróciłam do łazienki i umyłam zęby. Zostawiłam moje ciuchy rozwalone w łazience i wróciłam do mojej sypialni. Wskoczyłam pod kołdrę i zasnęłam w ciepłym łóżku. Mimo to, zielne oczy Caspiana nie dawały mi spokoju.

 

Leżałam z półprzymkniętymi oczami na łóżku, póki nie rozległo się pukanie, a raczej walenie w drzwi.

- Rosa! Wstawaj!

Raina. Oczywiście, że Raina, bo niby kto inny?

- Rosa! Potrafię otworzyć drzwi bez używania klucza, a więc jeżeli ciągle chcesz mieć porządek w pokoju, radzę ci je otworzyć!

Przewróciłam się na  bok i przykryłam twarz poduszką.

- Dobra. Sama tego chciałaś! - rozległ się trzask. Podniosłam się z łóżka i zobaczyłam Rainę stojącą na moich wyłamanych drzwiach. Była ubrana w czarną bluzkę z napisem „Why?” i czarne spodnie.

- Zwariowałaś?!

Raina uśmiechnęła się szeroko.

- Ostrzegałam cię, mała. Zaspałaś! Jest szósta rano, a byłyśmy przecież umówione na piątą! - powiedziała, krzyżując ręce na piersi.

Ziewnęłam i przetarłam oczy.

- Umówione? Żartujesz sobie, tak? - zapytałam.

Raina przewróciła oczami.

- No może i żartuję, ale co z tego? Ubieraj się i chodź!

Po tych słowach wyszła z pokoju, wstawiając z powrotem moje białe drzwi.

Umyłam zęby i uczesałam włosy, lekceważąc worki pod oczami widoczne w odbiciu. Ubrałam jakieś czarne trampki i byłam gotowa do wyjścia. Odsunęłam ledwo stojące drzwi i wyszłam na korytarz. Raina stała oparta o ścianę.

- Wreszcie - przewróciła oczami. - Szybko! Inaczej nie zjesz śniadania.

 

Zbiegłyśmy po schodach, wyszłyśmy przez drzwi do holu, a następnie skręciłyśmy w prawo, w inne drzwi, prowadzące do gigantycznej jadalni. Znajdowało się w niej sześć ogromnych stołów z czarnymi krzesłami, z których większość była zajęta. Na samym końcu stołówki znajdowały się białe podwójne drzwi. Raina skinęła na mnie i ruszyła w kierunku jednego ze stołów. Przy stole, do którego zmierzałyśmy, zauważyłam Caspiana i jeszcze ósemkę innych chłopaków. Raina usiadła po prawej stronie Caspiana, ja po prawej Rainy.

- Co tak długo?- zapytał Caspian z delikatnym uśmiechem na ustach.

-A jak myślisz? Rosa chciała sobie trochę pospać - Raina parsknęła śmiechem.

- Przynajmniej zdążyłyście na…

Caspian nie zdążył dokończyć, bo rozległ się dzwonek i do sali, przez białe drzwi, weszli jacyś uczniowie i zaczęli rozdawać jedzenie. Było ich sześciu. Do każdego stolika podszedł jeden i podał talerze. Nam przypadła zgrabna blondynka o niebieskich oczach. Gdy podeszła do mnie i położyła przede mną biały talerz, Raina zaczęła wyjaśniać.

-Widzisz, u nas nie ma takiej zwykłej stołówki. Tutaj jedzenie jest podawane o określonej porze. Dyżurni są wybierani w piątek i przez pełny tydzień obsługują innych.

Pokiwałam głową i zerknęłam na talerz. Leżała na nim jajecznica, trzy kromki chleba, ser, szynka i kosteczka masła. Spojrzałam na pozostałych. Wszyscy zaczynali brać się do jedzenia. Posmarowałam chleb masłem i gryzłam kęs za kęsem, rozmawiając jednocześnie z Caspianem i Rainą.

 

Po śniadaniu w trójkę wyszliśmy ze stołówki. Raina wyglądała na zmartwioną, co zauważył chyba też jej brat, bo westchnął cicho.

- Sorry, muszę już iść. Trzymajcie się! - po tych słowach rozpłynął się w powietrzu, dosłownie.

Zamrugałam oczami.

- Caspian potrafi kilka sztuczek związanych z magią – wyjaśniła Raina zrezygnowanym głosem. Spojrzałam na nią. Stała z pochyloną głową.

- Raina, wszystko w porządku? - zapytałam.

Podniosła głowę i zmierzyła mnie swoimi zmęczonymi brązowymi oczami.

-Nie, nic nie jest w porządku. Zaraz idziesz na spotkanie z najdurniejszymi i najbardziej wkurzającymi potworami, u których ja sobie nagrabiłam. A więc nie jest w porządku - podeszła do mnie i dodała. - Nie mów im nic, czego nie trzeba, jasne?

Przestraszyłam się. Kurcze.  Kto nie bałby się potworów, których obawia się sama Raina?

- Zgoda, ale musisz mi dokładniej powiedzieć, o co tu chodzi.

Raina westchnęła i skrzyżowała ręce na piersi.

- Chodź.

Otworzyła przede mną drzwi prowadzącego do pokoiku, w którym były jedynie czarne schody. Po pokonaniu kilku stopniu zaczęła mówić.

- Te, jak wspomniałam, „potwory” to tak naprawdę Najwyższa Rada. Jej członków stanowią najstarsze Czarne Skrzydła. Rada podejmuję decyzje dotyczące nas wszystkich. Kilka razy nie chciałam się dostosować i czuję, że podobnie będzie tym razem. Oni podejmą decyzję, kto będzie cię szkolił. Nie wiem, jakiego barana wybrali, ale pewnie kogoś, kogo ja nienawidzę.

 

Dotarłyśmy do szczytu schodów. Przed nami znajdowało się duże pomieszczenie z mnóstwem obrazów na ścianach. Wszystkie przedstawiały sceny bitewne. Czarne Skrzydła walczyły z istotami, których nie potrafiłam rozpoznać. Spojrzałam na Rainę i wskazałam na jedno z płócien.

- O co w tym chodzi? - zapytałam.

Podeszła do obrazu.

- Pierwsza wojna. Walczyliśmy z nimi wtedy i walczymy teraz. Z diabłami i innymi demonami z piekła. Lucyfer, Szatan czy jak go jeszcze nazywacie, podpadł naszemu ojcu, Farentusowi. Podpadł samej Śmierci - stwierdziła i złapała mnie za rękę. - Chodź, rada nie lubi spóźnialskich.

Kiwnęłam głową i poszłam za Rainą. Wielkie czarne drzwi otworzyły się i moim oczom ukazała się sala rozmiarami przypominająca balową. Na wprost ustawionych było dziewięć tronów z szarego kamienia, na których siedzieli, jak przypuszczam, członkowie Rady. W całym pomieszczeniu nie było okien, natomiast ściany zdobiły malowidła zapierające mi dech w piersi.

- Mała, zostawiam cię. Nie daj się pożreć, bo cię polubiłam - szepnęła Raina do mojego do ucha i zniknęła. Zostałam sama z grupą najsilniejszych i najstarszych ludzi, potworów, już sama nie wiem, jak ich nazwać.

 

Skrzyżowałam ręce na piersi i przybrałam niewzruszony wraz twarzy, bojąc się cokolwiek powiedzieć. Jeden z członków Rady wstał z tronu. Był wysoki i miał długie, jasne włosy. Wyglądał na jakieś dziewiętnaście lat.

- Witaj - jego uprzejmy i spokojny głos rozbrzmiał w całej sali. - Ty jesteś Rosa?

Spojrzałam mu w oczy.

- Yhm… A ty jesteś….? - starałam się ukryć strach, który aż kipił w moim ciele. Nie chciałam zdradzić przed nimi żadnych emocji.

- Michael - powiedział z uśmiechem. - Mam nadzieję, że się nas nie boisz.

- Błagam cię, Michael - jeden z mężczyzn wtrącił się do rozmowy. Wyglądał równie młodo, miał czerwone włosy zaczesane na czoło. Spod jego grzywki iskrzyły się mocno czerwone oczy.

- Przejdźmy do rzeczy. Rosa pewnie nie czuje się zbyt komfortowo. Ja też chciałbym mieć to już z głowy.

Michael posłał mu wrogie spojrzenie.

- Wybacz zachowanie Jacka. Nie umie się opanować – powiedział, na co chłopak z czerwonymi włosami zareagował figlarnym uśmiechem. – Wiesz, dlaczego tu jesteś?

 

Wszystkie spojrzenia skupiały się na mnie, odkąd weszłam do tej sali. Czułam się jak mysz w łapach kota. A raczej kotów. Zmierzyłam wzrokiem całą Radę. Dziwiło mnie to, że wszyscy wyglądali na osiemnaście, dziewiętnaście lat.

-Taaak… Chcecie wybrać dla mnie trenera czy kogoś takiego - mruknęłam.

Michael pokiwał głową.

-Zgadza się. Przedstawmy go więc od razu. Zapraszam, Josh.

W tym momencie zza jednego z tronów wyszedł niebieskowłosy chłopak i uśmiechnął się krzywo. Miałam co do niego złe przeczucia.

- Witaj, Roso – jego usta wykrzywiły się jeszcze bardziej. Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo czarne drzwi z hukiem uderzyły o ścianę.

- Nie zgadzam się!

 

Raina. Odetchnęłam z ulgą. Może ona zrobi coś, żeby ten jasny chłopaczek zniknął sprzed moich oczu.

Michael skrzywił się. Tak jak Raina mówiła, Rada chyba nie darzyła jej sympatią. Zaobserwowałam jednak, że Jack też odetchnął z ulgą. Widocznie jemu też nie podobał się kandydat na mojego trenera.

-Raina, proszę cię, żebyś kolejny raz nie…- zaczął Michael.

- Nie, lalusiu. Teraz ja coś ci powiem. Nie pozwolę, aby ten zakochany w sobie dupek szkolił Rosę! Ja ją znalazłam i przywiozłam, a więc mam prawo głosu - Raina stanęła obok mnie. Zaszokowała mnie jej śmiałość.

- Wysłuchajmy, co ma do powiedzenia, może… - odezwał się Jack, wstając z tronu.

- Nie! Czy mało mieliśmy przez nią problemów? – zasyczał inny głos, należący do jakiegoś rudego chłopaka.

- Zgadzam się z Klausem. Gdyby to ode mnie zależało, już by jej nie było w tym domu - kolejny głos w dyskusji wywołał kłótnię. Jack, Raina, jakiś punk i chłopak emo byli po jednej stronie, a reszta Rady po drugiej. Josh siedział skulony w kącie. Prychnęłam. Trafił mi się wybitny trener. Miałam wrażenie, że moja głowa zaraz eksploduje, więc wrzasnęłam na całe gardło:

- Uspokójcie się, do jasnej cholery!

Głosy powoli ucichły i poczułam, że wszystkie oczy znów skierowały się na mnie. Nie przeszkodziło mi to w kontynuowaniu.

 - Mam dosyć tych krzyków. Może sama wybiorę swojego trenera i będzie po sprawie? – zapytałam z naiwną nadzieją, że się zgodzą.

Michael wymienił spojrzenia z resztą Rady i wzruszył ramionami.

- To chyba… Dobry pomysł.

Odetchnęłam z niedowierzaniem

-A więc wybieram Rainę. To wszystko? Mogę iść?- zapytałam, patrząc na uśmiechającą się tajemniczo Rainę. Wiedziała, że ją wybiorę. Nie miałam innej opcji.

- Jeszcze trzeba ustalić, kto będzie obserwował twoje szkolenie – wtrącił niejaki Klaus.

- Nie ma sprawy. Niech to będzie Jack. Już? Dziękuję - powiedziałam i zaczęłam się wycofywać. Usłyszałam jeszcze ,,i co, baranie?” Rainy, która po kilku sekundach znalazła się przy mnie.

- Ładnie to rozegrałaś, mała – stwierdziła. - A nie mówiłam. że mnie nie lubią?

- Mówiłaś, ale nie wiedziałam, że będzie aż tak źle.

- Miałyśmy szczęście, że Jack i jego kumple stanęli po naszej stronie - zauważyłam rumieńce na jej policzkach, kiedy to powiedziała.

Spojrzałam na nią z uśmiechem:

- No, no… Jack… To twój ukochany?

Zrobiła wielkie oczy i zaśmiała się.

- Chciałabym, ale mam nikłe szanse. Po prostu zawsze jest po mojej stronie – westchnęła. - Szkoda, że rzadko jest na zebraniach Rady.

Pokiwałam głową.

 

- Musimy zacząć szkolenie. Złap mnie za rękę - poprosiła.

Poczułam ciepło jej dłoni i w następnej chwili rozpłynęłyśmy się w powietrzu.


wyśmienity 3 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
kobieta ze złą buzią
kobieta ze złą buzią 5 marca 2013, 09:19
Nie potrafię ocenić Twojego opowiadania gwiazdką, ale jest bardzo fajnie.

Podobają mi się nawet takie psikusy jak "zielne oczy Caspiana", które sobie ukradnę :).
Czy Josh z wykrzywionymi ustami to aby nie jest jakiś mój daleki krewny? :)

Będę czytać, tylko wklejaj kolejne części trochę częściej, bo czytelnicy tracą wątek.
Ata
Ata 5 marca 2013, 13:47
taka fantastyka troszkę w stylu 'zmierzchu' /tak mi się skojarzyło z tą Radą/, jest kilka niedociągnięć, ale jest nieźle, masz dość lekkie pióro. ja nie gubię wątku /mam dobrą pamięć ;)/ pozdrawiam
kamil
kamil 5 marca 2013, 14:23
Zmierzchu nie czytałem, ale skojarzenia mnie raczej prowadzą do Trudi Canavan i jej trylogii Czarnego Maga (2001-03).


No ja na pewno nie zgubię wątku. ;)
Paulina Wielbicka
Paulina Wielbicka 11 marca 2013, 08:54
korien, a ja jeszcze nie miałam czasu tego przeczytać :(. Deferris pierwsza rada - przeczytaj ze słownika o przecinku. Zauważyłam, że wstawiasz go czasem nie tam, gdzie trzeba i na odwrót. Nie przeczytałam do końca, ale jeśli rzeczywiście masz 13 lat :)) - to już nie mogę się doczekać, kiedy napiszesz coś za parę lat. Więcej napiszę jak przeczytam wszystko, żeby połączyć wątki ;PP pozdrawiam

**Opowiadałam tobie o nim- powiedziała- Caspian, porozmawiamy jutro. A ty Rosa, lepiej się połóż. Jutro długi dzień. ZMIENIĆ TOBIE NA CI :)
tomekmelf
tomekmelf 3 kwietnia 2013, 18:05
Popracuj nad opisami otoczenia
przysłano: 4 marca 2013 (historia)

Inne teksty autora


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca