Literatura

rdza (opowiadanie)

Daffodil

Odłożyłam słuchawkę i zamknęłam jeszcze na chwilę oczy... nie wiedziałam dlaczego czułam się stara i zmęczona... (...) Ciążyły mi też myśli... że nie zdążę, że nie dam rady i w końcu, że już zawsze świat pozostanie taki ... ciężki, nieruchomy, cały w rdzy.
- ...

- halo? jesteś?

- a... to ty... jestem, cześć

- spałaś jeszcze...

- nie... to znaczy tak, rzeczywiście, która godzina?

- przed 14.00 ... wstań lepiej. Dobrze się czujesz?

- tak, chyba tak... a Ty jak?

- dobrze, dobrze... wpadnę za dwie godziny, może za trzy. Zdążysz doprowadzić się do porządku?

- aha

- no to do zobaczenia

- pa

Odłożyłam słuchawkę i zamknęłam jeszcze na chwilę oczy... nie wiedziałam dlaczego czułam się stara i zmęczona...

Nie minął kwadrans.

- ...

- halo, jeszcze śpisz?

- nie... już wstaję... sprawdzasz mnie?

- nie, zapomniałem Ci czegoś powiedzieć...

- czego?

- że cię kocham

- przecież wiem o tym.

- wstawaj... przyjdę nie długo.

- pa

Otwarłam szeroko oczy, to znaczy tak szeroko na ile pozwoliły mi na to moje ciężkie jak ołów powieki. Był to dla mnie wielki wysiłek, jakbym otwierała przez lata zamknięty na cztery kłódki kufer.

Wzięłam głęboki oddech. W moich ustach poczułam dziwny smak- jakbym zjadła tonę metalu.

Moje włosy śmierdziały papierosami, cała nosiłam na sobie zapach wczorajszego wieczoru.

Z wielkim trudem usiadłam na łóżku. Dźwięk skrzypiących sprężyn materaca był dla mnie niecodziennie drażniący...

Pokój, przez niedomknięte żaluzje, zalewało delikatne ciepłe pomarańczowe światło.

„Świat zardzewiał”- pomyślałam i postarałam się wstać. Nie udało się za pierwszym razem, bezładnie opadłam z powrotem na łóżko. Za drugim razem było lepiej. „Musisz myśleć o tym co chcesz zrobić” – pouczyłam samą siebie i od razu udało mi się wstać tak jak to sobie postanowiłam.

„Która godzina? A... tak... trzeba spojrzeć na zegar” – mój stary duży zegar z wahadłem ( prawdziwy antyk) wskazywał 14. 20.

„ co robić, co robić? Łazienka... tak... to dobry pomysł” – zastanowiłam się jak pokonać odcinek z mojej sypialni do łazienki i nie przypomniałam sobie żadnych przeszkód na drodze. Byłam niesamowicie zmęczona... a do tego wszędzie ta rdza. Zrobiłam pierwszy krok i ucieszyłam się z niego chyba tak bardzo jak małe dziecko uczące się chodzić. „Dojdę” – pomyślałam... zawsze przecież pierwszy krok jest najtrudniejszy.

Ciężyły mi jednak wczorajsze dźwięki ( muzyka, śmiechy, szepty) , zapachy ( perfum, jedzenia, papierosów i wina ) i smaki ( czyli dźwięki i zapachy, które w tym momencie trzymałam w ustach). Ciążyły mi też myśli... że nie zdążę, że nie dam rady i w końcu, że już zawsze świat pozostanie taki ... ciężki, nieruchomy, cały w rdzy.

Umyłam zęby i moje myśli też stały się świeższe... prawie miętowe. Wzięłam prysznic by zmyć z siebie Wczoraj. Ze starym makijażem zmyłam ból głowy i serca. Znów byłam czysta, bezbarwna, bez zapachu, smaku i szans.

Rozruszałam nogi, ręce- na początku były jak stare, nie rozruszane zawiasy. Naoliwiłam myśli.

Zjadłam śniadanie, pościeliłam łóżko. Sukienkę wrzuciłam do prania. Wróciłam do sypialni.

Metal... tak... na najwyższej półce stało metalowe pudełko. Przyniosłam taboret i ściągnęłam je.

Usiadłam na beżowym dywanie i otwarłam.

Wstałam i odsłoniłam trochę bardziej żaluzje...

Usiadłam znowu, po turecku. Wysypałam z puszki masę karteczek, kolorowych kopert, starych kalendarzy i notatek. Wśród zapakowanych w bibułę moich mlecznych zębów, kartek z ocenami z pierwszych klas podstawówki, wezwania mojego brata do wojska i zdjęcia mojej pierwszej w życiu wielkiej miłości znalazłam jeden z moich listów do Mikołaja.

***

DROGI ŚWIĘTY MIKOŁAJU!

PISZĘ DO CIEBIE, ŻEBYŚ WIEDZIAŁ CO MI PRZYNIEŚĆ POD CHOINKĘ. WIEM, ŻE NIE ZAWSZE BYŁAM GŻECZNA ALE SIĘ STARAŁAM ( NAPRAWDĘ) A W PRZYSZŁYM ROKU SIĘ JUŻ BARDZO POSTARAM. CHCIAŁABYM, ŻEBYŚ W TYM ROKU PRZYNIUSŁ MOJEMU BRACISZKOWI JAKIEŚ GRY WIDEO I DWA ALBO TRZY LIZAKI- BO ON ZAWSZE PROSI MAMĘ O PIENIĄDZE NA LIZAKI I JESZCZE PRZYNIEŚ PROSZĘ DLA MAMY TAKĄ NIEBIESKĄ BUTELECZKĘ PERFUMÓW ( NIE WIEM JAK ONE SIĘ NAZYWAJĄ ALE TY CHYBA WIESZ) I DLA MNIE NOWE PISAKI I TAKIEGO MISIA PLUSZOWEGO I DLA TATY KRAWAT I TAKĄ MASZYNKĘ, ŻEBY ON JUŻ NIE PIŁ. DZIĘKUJĘ CI BARDZO I WESOŁYCH ŚWIĄT.

ZUZIA.

***

Było już po czwartej i ktoś zapukał do drzwi.


niczego sobie 12 głosów
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
roban
roban 13 lipca 2013, 21:10
Wesołych Swiąt, życzy partia i rząt, roban kopiuję do strefy specjalnej.Mogę?
przysłano: 9 grudnia 2001

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca