Literatura

Willa samotna (wiersz klasyka)

Staff Leopold

Cień, co na miłość naszą padł wieczną żałobą,
Był dawno w mym przeczuciu. Pomnisz: szedłem z tobą
Wzdłuż muru, zza którego słodko się wychyla
Tonąca wśród jaśminów i róż biała willa,
Tchnąca marzeniem ciszy i woni głębokiej.
Na srebrnym niebie gasły różowe obłoki,
Błękitny zmierzch zapadał i byliśmy smutni.
Stanęliśmy w zadumie u krat starej wrótni,
Patrząc w tajemne mrokiem ogrodu głębiny,
Stworzone, zda się, aby wśród nich snuć godziny
Szczęścia w niezamąconej i jasnej miłości.
Wszystko zdało się czekać żądnych ciszy gości,
Tu nam, ściganym trwogą, zdawała się schrona.
Ogród tchnął upojeniem. Tęsknotą wiedziona
Dłoń ma bezwiednie pchnęła wrota i... opadła.
Wrota zamknięte były. I twarz ci pobladła,
Bo i ty może wtedy odgadłaś to samo:
Że obalony posąg Hermesa, co plamą
Na murawie wśród zmierzchu bielał jak płat śniegu,
Był jak poseł miłości pogodnej, co w biegu,
Chcąc wrota nam otworzyć, runął jak kwiat ścięty,
U bramy zostawiwszy nas szczęścia - zamkniętej.




przysłano: 12 listopada 2009 (historia)

Staff Leopold

Inne teksty autora

Odys
Staff Leopold
Podwaliny
Staff Leopold
Straszna noc
Staff Leopold
Prometeusz
Staff Leopold
Rzęsa
Staff Leopold
Więc można kochać...
Staff Leopold
Matka
Staff Leopold
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca