London (wiersz klasyka)
William Blake
London
I wander thro' each charter'd street,
where the charter'd Thames does flow,
And mark in every face I meet
Marks of weakness, marks of woe.
In every cry of every Man,
In every Infants cry of fear,
In every voice: in every ban,
The mind-forg'd manacles I hear.
How the Chimney-sweeper's cry
Every black'ning Church appals,
And the hopeless Soldiers sigh
Runs in blood down palace walls
But most thro' midnight streets I hear
How the youthful Harlots curse
Blasts the new-born Infant's tear
And blights with plagues the marriage hearse.
Londyn
Wśród ulic, które rój lichwiarzy
Wykupił wraz z Tamizą mętną,
Błądzę ? i widzę w każdej twarzy
Słabości i niedoli piętno.
Każdy głos, klątwa, krzyk urwany,
Płacz, którym Dziecko trwogę głuszy,
Dźwięczy w mym uchu jak kajdany
Wykute w kuźni ludzkiej duszy.
Gdy Kominiarczyk płacze z cicha,
Blednš kościołów ciemne ściany;
Kiedy żebrzący Żołnierz wzdycha,
Krwią spływa Pałac pozłacany.
Lecz w nocy słyszę też, jak z dala
Klnie młodociana Nierzšdnica:
Zarazą ślubne Łoże kala,
Jadem dziecięcą Łzę nasyca.
(tłum. Stanisław Barańczak)
przysłano:
5 marca 2010