Literatura

Alchemia miłości (wiersz klasyka)

John Donne

 

 

Ci, co głębiej ode mnie grzebali się w sztolni
Miłości, powiadają, że byli w niej zdolni
Trafić na szczęścia głębokie pokłady:
Ja dotrzeć do tych skrytych złóż nie dałbym rady,
Choćbym kopał i kochał się jeszcze mozolniej;
Wszystko to fałsz, gdy spojrzeć z bliska:
Jak alchemik, Eliksir pragnąc legendarny
Stworzyć, wychwala swój garnek ciężarny,
Już gdy z substancji przeróżnych zlewiska
Pachnidło lub lekarstwo przypadkiem uzyska —
Tak i kochanków czeka nie szczęście olbrzymie,
Lecz noc, krótka jak w lecie a chłodna jak w zimie.

Spokój, dostatek, honor — któż ten skarb wymienia
Na grę mydlanych baniek i lotnego cienia?
Czyż to jest miłość, że mój lokaj zwie się
Równie jak ja szczęśliwym, gdy już wreszcie zniesie
I ślubnych, i poślubnych scen upokorzenia?
Jeśli przysięga zakochany,
Że ślub łączy nie ciała, ale dusze czyste,
Przysiągłby równie prawdziwie, zaiste,
Że w zgiełku gości weselnych zza ściany
Słyszy akord, przez sfery harmonijnie grany.
Nie chciej duszy w kobietach; przy całym rozumie
Są, gdy się je posiędzie, już tylko jak mumie.

Przełożył
Stanisław Barańczak


wyśmienity 1 głos
2 osoby ma ten tekst w ulubionych
przysłano: 5 marca 2010

John Donne

Inne teksty autora

Pchła
John Donne
Potrójny głupiec
John Donne
Sonet X
John Donne
Wschód słońca
John Donne
Testament
John Donne
Rocznica
John Donne
Sonet VI
John Donne
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca