Literatura

Pałac (wiersz klasyka)

Tomas Tranströmer

Weszliśmy. Jedna wielka komnata,
pusta i cicha, gdzie podłoga ciągnie się
jak opuszczona ślizgawka.
Wszystkie drzwi zamknięte. Szare powietrze.

Na ścianach obrazy. Widać było,
jak roją się bez życia tarcze, szale
wag, ryby, walczące postaci
w głuchoniemym świecie po drugiej stronie.

W pustej przestrzeni wystawiono rzeźbę:
pośrodku sali samotnie stał koń,
lecz nie spostrzegliśmy go zrazu,
gdy już przykuła nas ta pustka.

Słabiej niż szum z wnętrza muszli
słychać było glosy i odgłosy miasta,
krążyły w tej wymarłej sali,
szemrząc i szukając władzy.

I jeszcze coś. Coś mrocznego
przystanęło na progu naszych pięciu
zmysłów, nie przekraczając go.
Piasek sypał się w cichych klepsydrach.

Czas się ocknąć. Podeszliśmy
do konia. Był olbrzymi,
czarny jak żelazo. Obraz samej władzy,
co przetrwał po śmierci książąt.

Koń przemówił: :Już tylko Ja.
Zrzuciłem pustkę, co mnie dosiadała.
Oto moja stajnia. Rosnę pomału.
I zjadam tutaj ciszę”.

przysłano: 5 marca 2010

Tomas Tranströmer

Inne teksty autora

Ogniste gryzmoły
Tomas Tranströmer
Z roztopów
Tomas Tranströmer
Słowik w Badelundzie
Tomas Tranströmer
Rozproszona gmina
Tomas Tranströmer
Twarzą w twarz
Tomas Tranströmer
7 marca 1979
Tomas Tranströmer
Czarne widokówki
Tomas Tranströmer
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca