Literatura

Maderę piliśmy i rum... (wiersz klasyka)

Władimir Wysocki

Maderę piliśmy i rum, mieszając z bimbrem pół na pół,
i nagle alarm, wszyscy w dół - odcięło szyb,
a w szybie stachanowiec nasz, przodownik pracy - no i masz,
pod zawał trafił on, i więcej nikt.
Były oficer, gwiazda gwiazd, ozdoba zebrań, wzór dla mas,
jak pionier gotów cały czas tyrać za trzech,.
kilofa nie wypuszczał z rąk, wyrabiał dziennie tysiąc ton,
aż wreszcie spadło mu tych parę ton na łeb.
Zjeżdżamy na dół, a nasz szef, eks-wyrokowiec, łebski człek,
powiada: - Źle, chłopaki, źle, oj, biada nam!
Uratujemy go, a on? Znów zacznie tłuc po kilka norm,
pobije rekord, a nam co? Podniosą plan.
Pracujmy z głową, nie nerwowo, po co tak szybko go ratować,
sprawdzajmy dobrze każdą piędź i cal,
służył w Tallinie przy Stalinie, a teraz przywalony ginie -
naprawdę go nam jak cholera żal.

dobry 2 głosy
przysłano: 5 marca 2010

Władimir Wysocki

Inne teksty autora

Masoni z rozmaitych sfer...
Władimir Wysocki
Łaźnia na biało
Władimir Wysocki
Mój czarny człowiek
Władimir Wysocki
Żyjemy sobie byle żyć
Władimir Wysocki
To wam nie równina
Władimir Wysocki
Pożary
Władimir Wysocki
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca