Literatura

Jednak (wiersz)

infrared

Jednak. Świt nas zastał
w powijakach, zbieramy się
w kształty i półbarwy
po mentalnym origami. Tonujemy
co jest zdatne, ale nie da się
ukryć - nasze źrenice wciąż
są jak pitbule puszczone
wolno. Oślepiające zwykle
skierki pochodzenia neonicznego
rzedną, między nami nie czuć
teraz nawet atrapy pasata. Taka
zgodność interesów, że możemy
przeglądać się w słojach
drewna. Niedawne zdaje się
być animowaną pięciominutówką
z której się smiejemy, nieudolnie
przygryzając wargi. Jeszcze, przypomina
konwencja, jeszcze obu ustna sygnatura
pięczętująca te pacta conventa i już
możemy klinem wbić się w dzień - wciąż
my, wciąż z regularnoscią płodu
do grobu, uzdatnianie trwa.

słaby 5 głosów
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
iranon 4 września 2003, 21:56
nie czaję wersyfikacji, jest przypadkowa czy wykazuję się ignorancją ?
Hekate
Hekate 6 września 2003, 10:45
buahaha, jaka wersyfikacja, a co to jest? jakaś odmiana karalucha?
No cóż, ten utworek przypomina mi praktyki futurystyczne i zupełnie nie wiem dlaczego po jego przeczytaniu wpadam w doskonały humorek(czy to profanacja? jeśli tak, przepraszam uprzejmie...)
Podoba mi się szczególnie fragment o przeglądaniu się w drewnianych słojach....
Nyo, cztery, w skali od jednego do sześciu.
Ten brak wersyfikacji(przypadkowy? ) jest wręcz urokliwy buahahaha
przysłano: 1 września 2003

Inne teksty autora


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca