Późnonocnie (wiersz)
thirteen
o kanty stołu rozbijam swoje statki, morze wzburzam
palcem. to jeden z tych dni kiedy nawet kukułki
w lesie pozdychały - tak dla spokoju. mam karton deszczu
słoik nie zakręcony po czekoladzie (na grzech pierworodny)
to przyszłościowe, zegary, które już nawet nie biją
bo nie ma czego bić. mamy to samo uczucie w kieszeni
teraz wraca stara wiosna, rzuca nam drobne na stół
palcem. to jeden z tych dni kiedy nawet kukułki
w lesie pozdychały - tak dla spokoju. mam karton deszczu
słoik nie zakręcony po czekoladzie (na grzech pierworodny)
to przyszłościowe, zegary, które już nawet nie biją
bo nie ma czego bić. mamy to samo uczucie w kieszeni
teraz wraca stara wiosna, rzuca nam drobne na stół
niczego sobie
4 głosy
przysłano:
12 września 2006
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
no to się nagadałam :)
z powazaniem.
yah
p.s. strasznie tu poważnie u Was :) , chociaż to moze i lepiej