poranek (wiersz)
Inka
taka tam sobie moja pisanina :)
W lepkich oparach porannej łąki
leciutko unosząc się ponad ziemią
w mgle poprzednich lat
otulam się pajęczynowym szalem
tonę zatopiona po szyję
szukam
śladu
szeptu
echa
naszych rozmów
zapadłeś zmrokiem w moją duszę
stałam się Twoim dniem
leciutko unosząc się ponad ziemią
w mgle poprzednich lat
otulam się pajęczynowym szalem
tonę zatopiona po szyję
szukam
śladu
szeptu
echa
naszych rozmów
zapadłeś zmrokiem w moją duszę
stałam się Twoim dniem
dobry+
6 głosów
przysłano:
5 czerwca 2007
(historia)
przysłał
Inka –
5 czerwca 2007, 06:22
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
Pozdrawiam :)
Straszliwie ta dusza zabrzmiała, koszmarnie wręcz. Dzień, jasno, jest czym oddychać, taka przestrzeń... a tu nagle mdławy zaduch.
Za to schodki faktycznie fajnie "wyszły". Gdyby nie puenta, byłabym całkiem zaporankowiona i załąkowiona :)