śmierć w oczach (wiersz)
Karol Ketzer
trzysta sześćdziesiąt pięć marynarek
trzysta sześćdziesiąt pięć koszul
codziennie rano w lustrze
krytycznym okiem oceniam jedną
z trzystu sześćdziesięciu pięciu
fryzur
w tym czasie tylko cztery diabły
przym czym trzeci
dokładnie taki jak go malują
zdążył już dorobić sobie
klucze do mojego mieszkania
opowiadam o tym
trzem napotkanym żebrakom a potem
płaskiej jak deska szatniarce
która życzy mi miłego dnia
niczego sobie+
5 głosów
przysłano:
13 listopada 2007
(historia)
przysłał
Karol Ketzer –
13 listopada 2007, 19:43
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
i nie taki diabłeł straszny, jak go malują, co?
ten trzeci to jakaś pani ? ciekawy tekścik . przeczytałem bez zmęczenia.
Z malowanym diabłem sprawa jest rozwiązana genialnie. A mówią, że gdzie diabłeł nie może... ;p A jednak! :D
Wiersz niezły, ale ... poczekam na następne :)
każdy dzień jest dokładnie taki sam. i nie chodzi o zmienność emocji....a zresztą.