b(analnie) (wiersz)
Anathema
przebiśniegi wwiercają się w kosmos
naśnieżny. plują bezwstydną nagością bieli
w granat zakrytej księżycem nocy.
banalnie.
siedzisz i oczywiście jak zawsze w takiej
sytuacji machasz beztrosko nogami
w przepaść. wzrokiem prowokująco
banalnie
rozdajesz autografy jednoznacznie celując
w pośladki . pieszczoty tego typu
zakazane są literą prawa. bo. wszechobecny
banał
przeraża krytyków. artyści milczą pokornie
a święty tomasz z akwinu rozpatruje wpływ
puszczania wiatrów na odpuszczenie grzechów .
tak więc moja obsesja
wydaje się mieć uzasadnienie w wierze. albowiem
koran
biblia
kamasutra
abecadło
kolejny banał.
idee fix podane na talerzu wywołują
torsje. istnieje silna potrzeba zaistnienia
węzła gordyjskiego. łam(my)
miecze. unikniemy śmierci.
powtarzanie ciągle tych samych fraz
prowadzi do przyzwyczajenia. odczułem
nie(jeden) raz ten jej autograf
na dupie. siłą woli nie zlizałem szminki.
cóż przyklasnąć można w każdej sytuacji.
szafować argumentami. zawsze siedzi w cylindrze
jakiś głodny króliczek. ale to przecież kolejny
banał.
Anatema 62 2007
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
Baron Münchausen jesteś ???
"wszechobecny
banał
przeraża krytyków. artyści milczą pokornie
a święty tomasz z akwinu rozpatruje wpływ
puszczania wiatrów na odpuszczenie grzechów ."
Reszta wiersza przepełniona jest słowną watą typu:
oczywiście, tak więc, albowiem, przecież itd. To niepotrzebnie rozmydla całość, rozwleka i w niektórych miejscach tekst niestety bardziej przypomina prozę.
plus - za odważny pomysł - niebanalne rozprawienie się z banałem.
Pozdrawiam serdecznie :)
pozdrawiam