piąta strona świata (wiersz)
ataraksja
Dębowy stół nakarmiony do syta okruchami chleba
z kocich igraszek, po dziecięcemu beztroskich czterech stron baśni
niedokończonej napowietrznymi huśtawkami
niepilotowanych papug.
Ogień w kominku zbiera żniwo cieni z paprykowych ścian,
lgnie malowany tycjanami moich dłoni we włosach wiedźmy
z trzecim okiem pośrodku czoła.
Zobacz, mówi - kamień rzucony rękami małych chłopców
uderza i tonie w nurcie rzeki, ona gładzi jego sumienie dając zazielenić się
zimnu.
Zimowy wiatr bezsilnie tłucze głową o szyby zazdroszcząc smaku
porzeczkowego wina, którym płuczemy języki i plantujemy zeschłe
wspomnienia.
Nikt nie musi rozumieć zabłąkanej ciszy uśmiechu,
który posyłam ślepemu grajkowi, gdy gra na ustnej harmonijce Knocking on haevens door
Herbata stygnie w termosie, ludzie spieszą się odświętnie.
Za zakrętem głęboko oddycham światłem zamglonych latarni.
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
cieszę się, że tym razem podobało się "idealnie" :))
Kropku - ukłon i :*)
coś o wierszu może? opiekunie ekspresowy?
i to że ha
lgnie malowany tycjanami moich dłoni we włosach wiedzmy?
czy to jja nic nei rozumiem? czy co?
Co Ty tak filozoficznie rozważasz wpływ kwestii koloru rudego na wredotę charakteru kobiet? facetów to nie dotyczy?
Bo ja mściwa nie jestem, ani feministka, ani seksitka też nie. Ciekawe, co na tę Twoją deklarację inne kobiety powiedzą :/
A propos wizji. Mam takową, że przybytek zwali Ci się kiedyś na głowę Casanovo ;p
ktoś by Ataraksji jakiegoś słupka postawił?
Pozdrawiam ;)
Ataraksjp - usmiech podsyłam..........