granice (wiersz)
joanna michalczuk
pęcznieję i jest tak że życie już nie mieści się w ciele
przypominam sobie imiona tych mężczyzn
pod powiekami konstruuję ciepłe siatki twarzy
ciała i spojrzenia niepokoje przed chwilami - błyskami
w pyle których ważyły się dzieje
nie mieści się we mnie człowiek z jego wonną historią
litrami wina ze złotych czarek blaskami rozjątrzonych oczu
triumfalnymi łukami ramion czerwonymi rykami rozkoszy
bardzo pachną mi drogi prowadzące do rzymu
skąd przyszły moje sandały języki i przeświadczenie
że bardzo słusznie jest walczyć póki wygrywamy
i wygrywać póki jeszcze toczy się któraś walka
czas jest wielki nie myśleć i wypluwać kolejny świat
samej dać się połknąć - pęcznieję
wiesz jak może pęcznieć człowiek
ave caesar mors wciąż zdaje się być końcem
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
bardzo pachną mi drogi prowadzące do rzymu
skąd przyszły moje sandały języki i przeświadczenie
czy nie byłoby dobrze zrobić coś z tym ,, moje,, z drugiego ? ewentualnie wywalić ,, mi,, z pierwszego ?
niby detal, ale przeszkadza.
pozdrawiam i słupkuję, dołączając wniosek o odznaczenie.
opowiedziałbym o swym zachwycie
o wierszu co w duszy gra!