Poniedziałek (wiersz)
Krzysztof Kleszcz
Dzień jak wół, wielki, rogaty.
Pompuję weń hektolitr kawy.
Nie dał rady radiowy refren -
ze szczoteczką w gębie w lustrze,
w innej strefie czasu, za linią
zmiany daty. Złapany w pół
do ósmej. Zaprogramowany automat
ubiera się, czesze, jedzie autobusem.
Pod wielką kołdrą przekręcam się
na drugą stronę miasta. Jest ciemno
i cicho, fale liżą plażę w Honolulu.
dobry
3 głosy
przysłano:
9 marca 2008
(historia)
przysłał
Krzysztof Kleszcz –
9 marca 2008, 18:27
autoryzował
Marcin Sierszyński –
9 marca 2008, 22:13
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
Widać kunszt we władaniu słowem, oj daj uszczknąć trochę z niego ;)
Ja najbardziej nie lubię niedziel. Ale rozumiem poniedziałkowstręt ;)