Literatura

OKULARY (wiersz)

Bronek

jak zwykle

 

 

srebrna moneta

rozjaśniła szczerbate usta

bezdomny wędrowiec zakleszczył dłoń

ruszył po głodny cel

z dolnej półki

 

na przejściu pomogłem

dłoni spojonej bólem w stawach

ulga zaiskrzyła w ciemnym oczodole

bezimiennej staruszki

zgasił ją łokieć po drugiej stronie

wbity i zabiegany

 

spotkałem bezbronnego

zaszczuty gromadą błaznów

śmiechem nad krzywdą wybuchali

pozdrowiłem człowieka prostego

uniósł głowę

 

sąsiadka na schodach

usłyszała o wolnym etacie

objęła mnie zapachem nadziei

zaraz zacznie buzować w garnku

bezrobotnej matki

z krainy gdzie strach połyka przyszłość

wróci syty dzień na jutro

 

w sercach ludzi

pękają szkła

różowe

 


dobry 1 głos
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 4 kwietnia 2008, 19:14
Przygnębiające. I życiowe. Trafne spostrzeżenia, pośpiech, agresja, bezrobocie, alkoholizm. Smutny obrazek przytoczyłeś i dobrze Ci to wyszło. Tak troszkę skojarzyło mi się z "Balladą dla obywatela miasteczka P."
Marek Dunat
Marek Dunat 4 kwietnia 2008, 22:56
no co powiedzieć . metafory nie sa mocnym punktem . myslę ,że powinieneś bardziej pomysleć w tym temacie i nie stosować bubli w stylu :objęła mnie zapachem nadziei.
tekst humanistyczny. tyle dobrego o nim powiem .
przysłano: 4 kwietnia 2008 (historia)

Inne teksty autora

ANIOŁY
Bronek
KUPA IKARA
Bronek
HORROR
Bronek
POCIĄG
Bronek
CO SŁYCHAĆ
Bronek
DŁONIE
Bronek
DEZERTER
Bronek
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca