opady (wiersz)
Anathema
opady
leje. ten deszcz zabija marzenia. wierci
dziury w myślach, spłukuje wargi, języki,
gardła. chmury sinieją od nadmiaru ołowiu.
chichoczą. plują w usta
poetów. siedzę. nie jestem skłonny
przepraszać nieba. nie potrzebuję jego podpowiedzi.
rzeka niesie ryby, memu miastu niesie je
zdaję sobie sprawę ze wszystkich zależności.
ja. i wiatr. i ja . i niebo. i... . ona .
lecę. z kroplami deszczu wpijam się w ziemię.
deszcz. dreszcz, druh mój serdeczny pomaga
zrozumieć. piję. wszystko co istotne przynosisz .
rzeka to już cmentarz. moje miasto jeszcze nie
wyciągam ciebie z kieszeni.
jeszcze chwila i staniesz się deszczem.
Anathema przed godzina (16.05.2008)
wyśmienity
12 głosów
Usunięto 2 komentarze
przysłano:
16 maja 2008
(historia)
przysłał
Marek Dunat –
16 maja 2008, 21:25
autoryzował
estel –
17 maja 2008, 17:35
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
:D
a estelka .... chyba też ? ! hmmm. estelka ??!!
; )
co do wyróżnień dla opiekunów - uważam, że mogą być przyznawane tak samo jak innym śmiertelnikom, jeśli uda się popełnić jakiś wybitnie mało haniebny wiersz.
cielo !!! siem jusz nie zawaham teraz pszed niczym !! mam na myśli specjalnie duże rzepy jakie się rzuca we włosy ! :D:D zamiast pokrzywy.