Słońca majowy zachód (wiersz)
Goosfrabba
pod koniec dnia
stylowy jest zachód słońca
ostra sztaluga światła
nagrzana długimi liniami
horyzontu
nie tylko ty widzisz cień
gruby słup majowych nocy
smutnych bez ust przy ustach
nawleczone na igłę
zadry sponiewieranych sów
wołają o prawo do drzemki
kamiennych posągów gorąca
chęć zmiany kształtu
opiera się ścianą bezruchu
a nasze dłonie to pierś
wzgórze Moria
z której sączy niejeden
niewidzialny Bóg
przysłano:
21 czerwca 2008
(historia)
przysłał
Goosfrabba –
21 czerwca 2008, 12:55
autoryzował
Marcin Sierszyński –
23 czerwca 2008, 19:29
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
mój problem polegał na tym, że w ogóle się nie potrafiłam odnieść do tego wiersza, chociaż czytałam go wiele razy
Wzgórze Moria jest wieloznaczne, to skała z której Bóg zbudował świat, z ziemi wzórza Moria Bóg ulepił człowieka, to na tym wzgórzy Abraham ofiarował Izaaka, nto inna nazwa Wzgórza Świątynnego. I jak to pasuje do całości?
Bez tej zwrotki kupię.
Pozdrawiam