wypadek (wiersz)
Hekate
WYPADEK
całkiem dosłownie zbiera zęby z podłogi
śliskiej od mydlin -
czyjeś dłonie okrywają jej uda kawałkiem tynku
a może mgłą malowaną w gwiazdy i księżyce
jarzeniówki patrzą jej w oczy
zerwała się nić łącząca kawałki w całość
więc noga palec twarz a nie ciało
tak dobrze znajome posłuszne drgnieniom powiek
niewidocznego lalkarza
pełne muzyki
teraz tylko rytm bęben tłukący się w piersi
pałeczki rąk przyciśniętych do skroni i kleks
jak klucz basowy na poskręcanej reumatyzmem
pięciolinii ręcznika
nie patrzy w lustro bo wie że zobaczy
cień czarownicy na swoich wargach
uspokaja oddech i kropla po kropli wysysa ciszę
słoną od norwidowskich przemilczeń
albo od krwi
noc z 19 na 20 lipca 2008
niczego sobie
1 głos
przysłano:
16 sierpnia 2008
(historia)
przysłał
Hekate –
16 sierpnia 2008, 00:04
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
a mimo to tylko pogratulować