Literatura

Kwadrans wieczności (wiersz)

Tommy Gun

  

spoliczkowany przebudzeniem

zaciągnąwszy się świeżością

przemierzam trzeźwość do końca poznania

on skuty maligną drętwiał skurczu bryłą

 

godzina dwunasta zero jeden

 

łatając nastrój krojem wspomnień niby-śpiewam

karkołomność miła zwłaszcza trącona powolnością

on zwleka zwłoki chodzące - jest plan

 

godzina dwunasta piętnaście

 

poszedł gdzie sprzedają samopodcinające się żyły

kupił na raty i na zapas

zerknąłem w to w żadnym-wypadku-lustro

niechcenie niezmienną wzoru on=ja

 

godzina dwunasta szesnaście

 

odtajałem

chciałbym i w przemyśleniach


dobry 1 głos
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
whiteshrew
whiteshrew 30 sierpnia 2008, 17:13
Świetny wiersz bez pierwszej zwrotki. Połamałam sobie na niej język a reszta wkręciła mnie w klimat szczególnie:

poszedł gdzie sprzedają samopodcinające się żyły
kupił na raty i na zapas
zerknąłem w to w żadnym-wypadku-lustro
niechcenie niezmienną wzoru on=ja

genialna zwrotka i podoba mi się w niej słowotwórstwo:]

PS idąc za namowami coś skleciłam, tak spontanicznie, muszę się wprawić, bo odwykłam od klikania na wywrocie;]
pozdrawiam gorąco (pogoda lepsza) :>
ew
ew 1 września 2008, 15:37
pozdrawiam:)
Marek Dunat
Marek Dunat 2 września 2008, 10:33
nie podoba mi się misz masz w czasach jakie zastosowałeś . to sprawia wrażenie okropnego chaosu. te znaczki graficzne miedzy niektórymi wyrazami też nie sprawiają zbyt korzystnego wrażenia. czy nie mogłeś zapisać tego np. kursywą ? trzecia strofoida - śliczna.
przysłano: 30 sierpnia 2008 (historia)

Inne teksty autora

ryba w gazecie
Tommy Gun
Masarzysta
Tommy Gun
Umówki
Tommy Gun
Wódka
Tommy Gun
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca