Kwadrans wieczności (wiersz)
Tommy Gun
spoliczkowany przebudzeniem
zaciągnąwszy się świeżością
przemierzam trzeźwość do końca poznania
on skuty maligną drętwiał skurczu bryłą
godzina dwunasta zero jeden
łatając nastrój krojem wspomnień niby-śpiewam
karkołomność miła zwłaszcza trącona powolnością
on zwleka zwłoki chodzące - jest plan
godzina dwunasta piętnaście
poszedł gdzie sprzedają samopodcinające się żyły
kupił na raty i na zapas
zerknąłem w to w żadnym-wypadku-lustro
niechcenie niezmienną wzoru on=ja
godzina dwunasta szesnaście
odtajałem
chciałbym i w przemyśleniach
dobry
1 głos
przysłano:
30 sierpnia 2008
(historia)
przysłał
Tommy Gun –
30 sierpnia 2008, 16:56
autoryzował
Marek Dunat –
2 września 2008, 10:33
przysłał
Dominik –
16 grudnia 2008, 16:47
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
poszedł gdzie sprzedają samopodcinające się żyły
kupił na raty i na zapas
zerknąłem w to w żadnym-wypadku-lustro
niechcenie niezmienną wzoru on=ja
genialna zwrotka i podoba mi się w niej słowotwórstwo:]
PS idąc za namowami coś skleciłam, tak spontanicznie, muszę się wprawić, bo odwykłam od klikania na wywrocie;]
pozdrawiam gorąco (pogoda lepsza) :>