pani Waleria odchodzi (wiersz)
Marek Dunat
pani Waleria z zażenowaniem sadowi się w najciemniejszym miejscu
z rzeczywistości zlizuje powietrze spuszcza napięcie z obolałych kolan
zapachowa świeca mruga zalotnie obiecując pieszczoty wszystkim myślom
niezrodzonym jeszcze zamknięciem oczu
potrącony piętą kot budzi ogon i cienie na ścianach świat za oknem jodłuje
szarością kolorów i marszczy się zawstydzony mija w półprzymkniętych oknach
otwarta klatka na próżno oczekuje lokatora
dawno już wzleciał z pola widzenia i śle Walerii pióra jak listy
cisza. pani Waleria na poręczy trzepie wspomnienia
obraz za obrazem wzdycha nic nie może przecież wiecznie trwać
nie spogląda już w lustro i odnajduje siebie w krojonej cebuli
rozpuszcza włosy nanizując na nie nuty Ravela
bolero prowadzi do wniosku otrząsa
pani Waleria zakłada biały welon otwiera okno
leci
2008.03
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
ale! pierwsza zwrotka to chyba z innej planety , zupełnie nie pasuje do tego wiersza ani do Ciebie, ANI W OGÓLE DO NICZEGO JEST. PO PROSTU DO D..Y.
ARCYDZIEŁO ZACZYNA SIĘ OD : "pani Waleria z zażenowaniem sadowi się".
CO TY NA TO?
Rewelacyjny kawał tekstu... msz.... :>
Emil , jesteś wielki !
a pani Waleria... byl ktos taki?czy to poprostu niepewność z muzyką pomknęła przez okno?
mało dramatycznie jak na śmierc, ale to:"nie spogląda już w lustro i odnajduje siebie w krojonej cebuli
rozpuszcza włosy nanizując na nie nuty Ravela" jest świetnie napisane.