Przewiń taśmowy (wiersz)
mercan
Niedługo będzie można ograniczyć się do jednego
słowa. Prawie
się zakochałem, było niebezpiecznie blisko.
Odchodzący trzymają w ustach latarki, znaczą tyle
co nic. Nic z tych rzeczy nie potwierdza prawdziwości
snów o przewodnictwie – panie przodem. Na minutę
przed wybuchem nie da się zawrócić, sturlać, odejść.
W chwale? Połamane kijki do zawracania rzek. Rzucane.
W ciepłych barwach lata zdarzają się przebłyski. Gwiazdko,
migocący ekranie, mieścisz się w kopercie, na papierze
z nowej ery, który się nie zmieni. To papier? To prawie
wszystko, na razie udawane święto, zimno od środka
wychodzące bokiem po którymś z kolei przemoknięciu.
Do nas należy ziemia i każda gleba, która jej jest.
Zaliczamy wszystkie. Nie zmieniają się kolory jesieni,
nikomu nie zależy. Gdy jedno staje, to grono staje.
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się