Literatura

Bursztyny i landrynki (niewspomniane) (wiersz)

młody bandyta

 

wrócił zjadł na zimno przeczytał
książkę na zimno w pustym
zastygłym budynku

żadnego domu – budynek
który znaczył już tyle
co echa

były na każdym kroku:
niezjedzona pomarańcza
płyta w odtwarzaczu
rozmamłane łóżko
pęknięta szyba jak droga
ucieczki

czarna godzina minęła
niczego nie trzeba odkładać


dobry 3 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Kasia     Czyżewska
Kasia Czyżewska 27 stycznia 2010, 11:01
bardzo płynnie się czyta. bardzo dobrze się widzi. koniec ciekawie - niczego nie odkładac na później w kontekście szyby-drogi i niczego nie trzeba odkładać - wyliczonych ech/przedmiotów bo to przeceiż nie dom a budynek- bez przywiązania.
Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz 27 stycznia 2010, 16:57
Tak. Zwłaszcza z tą czarną godziną na końcu. Konsekwentnie zimno w tym wierszu.
Kliner Ka.
Kliner Ka. 1 lutego 2010, 23:56
no i co mam powiedziec? do mnie trafia, podoba mi sie klimat.pozdr.
Kliner Ka.
Kliner Ka. 1 lutego 2010, 23:57
moze jeszcze dopowiem, ze zrobilem sobie kiedys ppodobna fote, tzn zrobiono mi ;-)
przysłano: 26 stycznia 2010 (historia)

Inne teksty autora

Krakuf
Adam Zlewak
Origami
Adam Zlewak
Vagina denata
Dr Fleischmann
Na śmierć
Dr Fleischmann
*** (ładnych kilka dni)
Dr Fleischmann
Ginekrolog (żniwa)
Dr Fleischmann
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca