Ginekrolog (żniwa) (wiersz)
Dr Fleischmann
tytuł raczej stanowczo... kiepski.
w ogrodzie kwitną
dzieci każde
inne każde łodygą w ziemi
konary drzew na zmianę kurczą
poszerzają z dziupli
cieknie matczyna żywica to wszystko
stopniowo wybuchało wczoraj gałęzie obrodziły
gametami posady zatrzęsły się
na trawniku
osiadła rosa zlizywana raz po raz
przezroczystym językiem a za nim
zęby
metalowe wbijane
w nieosłoniętą szyję
dobry
1 głos
przysłano:
9 lutego 2010
(historia)
przysłał
guwno –
9 lutego 2010, 20:22
autoryzował
Dominika Ciechanowicz –
12 lutego 2010, 18:36
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
Wrócę. :)
ale drugie nie boli, a i coś ciekawego, zapętlającego wnosi.
wybuchało, nagle robi z tekstem coś niesamowitego . jak w poprzednim wyskakiwanie.
kurczenie i poszerzanie, jak bicie serca. ale i skurcze porodowe. no i dziupla. Freud.
tytuł ciekawie. ginekolog-położnictwo ale nekrolog i żniwa do tego jakoś strasznie.
a do tego końcówka. jakaś... aborcyjna.
ja nie wiem, co czy to. ale bardzo dużo Twój tekst odkrywa obrazów.
Niezły tytuł, ginekolog plus nekrolog. Życie kontra śmierć. Tu pozornie triumf życia, wybucha i cieknie. Ale zaraz żniwa. jak żniwa, to ja widzę kosę, a jak kosa - coż, wiadomo...