Literatura

Bez zniewolenia (wiersz)

Voyteq Hieronymus Borkowski

 

posłuchaj mnie musisz mnie posłuchać uważaj skup się

żeby to co powiem nie było niebawem przetłumaczone z polskiego na twoje

moment jest niezbyt odpowiedni żeby o tym ale który właściwie jest dobry

i nie myśl ze ja teraz żeby cię dobić skopać leżącą zemścić się

ten wrzód trzeba było kiedyś przeciąć bo i tak balansujemy na granicy uogólnionej sepsy

mówiąc wprost lepiej wcześniej niż później czy jak tam lepiej teraz niż wcale

wierz mi ta decyzja nie była dla mnie ani łatwa ani przyjemna

i to nie tylko jeśli chodzi o twój stan teraz i w niedalekiej przyszłości

ale na pewno jest dogłębnie przemyślana wzdłuż i wszerz i jest moja tylko moja bez nikogo

zdziwisz się lecz Ona nie ma z tym nic wspólnego

nie powiem twoje podejrzenia były słuszne choć dowodów prócz domysłów nie miałaś

Ona naprawdę nic dla mnie nie znaczy ni teraz ni przedtem

nie sądzisz chyba że mógłbym z nią na poważnie

po pierwsze jest drugi raz mężatką po drugie to oprócz wielkich cycków to nie ma nic

a po trzecie kto poważnie traktuje laskę która na pierwszej kawie pakuje ci łapę do spodni

tak być może to zwykły cynizm ale cóż świat jako całość jest cyniczny

niewykluczone iż powstał z lodu mówiłem ci kiedyś o teorii Hannsa Hörbigera

albowiem lód to przecież ból i to najgorszy bo bezbolesny a myśmy właśnie z bólu

a ty zawsze mówiłaś że to wszystko jest bardzo poetyckie więc niewątpliwie z bólu

jak poezja co jest bólem samym w sobie i tylko bólem

od pierwszego otwarcia ust aż do zamknięcia ostatniej książki

od pierwszego dnia miesiąca do ostatniego jajka w lodówce

od pierwszych jabłek zielonych papierówek do pożegnalnego łyku soku z kiszonej kapusty

zastanów się przez chwilę może jednak warto rozedrzeć skąpy przyodziewek otulić ten głaz

przenieść punkt ciężkości zaśpiewać intymną surę na część stoickiego El Dorado

b e z   z n i e w o l e n i a  siedząc nad partią warcabów przy zagiętym podziale posłannictwa

kiedy kilkanaście niecelowych godzin zostaje przenoszonych w kolejny wieczór -

w refrenie znoszonego Fausta piecza nad siostrzanym uniesieniem wiedzie na nieżyjące pokuszenie

jak prywatną kataraktę ociemniałych tylko na chwilę krzeseł zgaszonego światła

 

 


dobry 1 głos
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Marzena
Marzena 12 sierpnia 2010, 17:33
"balansujemy na granicy uogólnionej sepsy".
"albowiem lód to przecież ból i to najgorszy bo bezbolesny a myśmy właśnie z bólu
a ty zawsze mówiłaś że to wszystko jest bardzo poetyckie więc niewątpliwie z bólu
jak poezja co jest bólem samym w sobie i tylko bólem
od pierwszego otwarcia ust aż do zamknięcia ostatniej książki
od pierwszego dnia miesiąca do ostatniego jajka w lodówce
od pierwszych jabłek zielonych papierówek do pożegnalnego łyku soku z kiszonej kapusty
zastanów się przez chwilę może jednak warto rozedrzeć skąpy przyodziewek otulić ten głaz"
Pozwolisz, że to zostanie we mnie na mój własny myślowy/myśleniowy użytek ok?
Jacek
Jacek 22 sierpnia 2010, 11:46
"ze" literówka
"Ona naprawdę nic dla mnie nie znaczy ni teraz ni przedtem" banał
"po drugie to oprócz wielkich cycków to nie ma nic
a po trzecie kto poważnie traktuje laskę która na pierwszej kawie pakuje ci łapę do spodni" Skąd nagle taki przeskok w te rejony języka. Tekst traci przez to słownictwo. Nie wystarczy sobie rzucić kilku prozaizmów, kolokwializmów, wulgaryzmów, czy innego świństwa, żeby tekst nabrał rumieńców- to najprostsza i najmniej skuteczna droga.
"niewykluczone iż" znów język nierówny. "Iż" to, de facto, forma archaiczna.
"od pierwszego dnia miesiąca do ostatniego jajka w lodówce" obrazowanie troszkę mało estetyczne.
Po tak długim tekście oczekiwałem mocnego uderzenia, a tu niezbyt porażająco.

Tekst jest niezwykle przegadany. Ja wiem, proza poetycka niby, ale to brzmi jak fragment prozy "po prostu" i to prozy nie najwyższych lotów. Jesteś pewien, że ma to być traktowane jako wiersz? W moim odczuciu za słabo.
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 22 sierpnia 2010, 18:05
ja lubię obudowane teksty i dużo słów, ale muszą mieć swoje uzasadnienie - budują obraz czy klimat. tutaj odnoszę wrażenie, że nieco bawisz się z czytelnikiem w kotka i myszkę, gdzieś ten przekaz bezustannie się kryje. może to taki kłębek nie do rozwinięcia?

mam mieszane uczucia.
przysłano: 11 sierpnia 2010 (historia)

Inne teksty autora

Bydgoszcz, sobota 30 maja 2015 roku
Voyteq Hieronymus de Borkovsky
Partykuły modalne
Voyteq Hieronymus de Borkovsky
Wiersz niewymuszony
Voyteq Hieronymus de Borkovsky
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca