Literatura

Historia o miłości (wiersz)

Łukasz Tarnowsky

Wpierw spojrzenia z pozoru niewinne
Niosące ze sobą szczyptę tajemnic
Kryjących w sobie zamiary czyste
I chęci, by słów tych kilka zamienić.


Od pierwszych dni znajomości rumieńce
Na ich twarzach mówiły dużo więcej
Niźli to, że trzymali się za ręce
Podczas spacerów po nierównej ścieżce.


Rozmawiali o sprawach nieistotnych
Oraz o rzeczach bez żadnego sensu,
Przy tym pili nektar z chwil ulotnych
Siejąc ziarna pożądania w sercu.


Fascynacja trwała, zapał nie ostygł
Do długich dyskusji; wspólnych przechadzek,
Które miały miejsce do późna w nocy
Tak, iż wciąż wspólnie witali poranek.


Gesty przypadkowe – niby muśnięcia
Coraz to częstsze wnet coraz to śmielsze,
Zaś z muśnięć powstawały dotknięcia
Coraz to śmielsze wnet coraz to częstsze.


Chaos pod nimi – chaos ponad nimi,
A po środku tego wszystkiego oni
Pochłonięci sobą wzajemnie byli
Wreszcie mając dość niepotrzebnych gonitw.


Pomimo obietnic, szczerych przyrzeczeń
Dwie niewzruszone skały jęły kruszeć
Pod naporem kolejnych okaleczeń
Zadawanych przez wody, wiatry, susze.


Z pozoru twarde – nie do zniszczenia,
Jednak w głębi delikatne, kruche
Wystawione na korozje, wietrzenia –
Nie wytrzymały – Zostały tylko duchem!


 


16.12.2009-3.1.2010


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
przysłano: 14 pazdziernika 2010 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca