Literatura

Nie wiem jak powiedzieć, nigdy nie wiedziałem (wiersz)

E.

 

Nie jest źle, ani gorzej, dalej jeżdżę przez mosty,

teraz nieco nowsze, dalej zginam szyję pod grubą,

czarną kreską. Nad nią dni i lata kiedy znałem słowa,

podchodziły ufnie jak szczeniaki i ocierały się o dłonie.

 

Od tego czasu wiele się zmieniło. Ufam pamięci bardziej

niż papierowi, powtarzam mantry i szukam

tego, co nie chce być znalezione. Ja też nie

jestem zbyt pilny, w końcu nie jest źle, dalej mam mosty,

drogę, nic nie spłonęło.

 

I tylko, chociaż coraz bardziej wiem co,

to coraz mniej wiem jak.


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 15 lutego 2011, 23:52
Eliat?!
olivia 16 lutego 2011, 16:50
Kurczę, problem mam. Czytam ten wiersz już czwarty raz i dalej nie wiem co powiedzieć. Z jednej strony trafia do mnie, bo jest obrazowo i bez zbędnych udziwnień, czyli generalnie tak, jak lubię. Mogę się wczuć w sytuację podmiotu. Ale. No właśnie. Coś mi tu zgrzyta w zakończeniu. Niby pasuje, podsumowuje wszystko, ale jakby odstawało troszkę stylistycznie. Brak ostatniej kropki rozumiem jako wielokropek (nadinterpretuję?).
Z drugiej zauważyłam taki mały paradoks.
''wiele się zmieniło(...)dalej mam mosty,/drogę, nic nie spłonęło.'' Czyli nastawienie do życia się zmieniło, ale sposób średnio.

''szukam/tego, co nie chce być znalezione'' - taki banałek, wielu młodych (niekoniecznie wiekiem, raczej dorobkiem) poetów szuka tego, co nie chce być znalezione, widzi niedostrzegalne itd. Ale nie ma tragedii.

No... to się powymądrzałam nad wierszem, a teraz czekam na kolejne.
E 16 lutego 2011, 23:45
E.



Wcięło mi komentarz przed chwilą, więc teraz będzie skrótowo, bo nie chce mi się powtarzać

Tekst jest taką okolicznościówką, przypałętało mi się kilka wspomnień i skojarzeń, napisane toto zostało raczej bez zastanowienia więc ani dopracowane, ani przemyślane. Niemniej jednak za komenta przy pisaniu którego trzeba było się powymądrzać dziękuję, bo to zawsze miło, że komuś zechce się nad tekstem pochylić.
Brak ostatniej kropki niestety jest raczej niechlujstwem niż wielokropkiem, zaraz poprawiam.

Z kolejnymi może być problem, bo w zasadzie nie piszę. To powyżej to taki trochę wybryk, który narzucił się sam. O tym co było i jest.
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 21 lutego 2011, 17:10
podoba mi się kilka myśli, które w tekście zostały zawarte, choćby ta czarna linia wyznaczająca poprzeczkę, mosty do przejścia, a nie palenia i słowa ocierające się o dłonie. szczególnie te słowa przy dłoniach, bo pisanie było swoistą pieszczotą, obcowaniem na bazie erotyzmu, ale nie był to związek doskonały. chciałoby się powiedzieć "odszedł w niepamięć", a tu wręcz przeciwnie, powrócił do pamięci i mieści się razem z ładnymi myślami.

tylko to jakoś tak niemrawo podane, poczytać i już. nie mniej jestem za autoryzacją.
estel
estel 21 lutego 2011, 21:24
Cieszę się, że u Ciebie te mosty są, znaczy jest mniej więcej po staremu, choć należy pamiętać, że obojętność gorsza od faszyzmu. Ale zdaje się, że peel ma wszystko pod kontrolą, a przynajmniej w obrębie świadomości. Tylko cały czas ta świadomość mu się sprowadza do smutnego skądinąd wniosku - stagnacja? Zadowolenie ze status quo, bo nie wymaga zbytniej gimnastyki. Przekonałeś.
przysłano: 15 lutego 2011 (historia)

Inne teksty autora


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca