Literatura

Ostatnie zielone pióro (wiersz)

Scarecrane

Tego dnia usiadłaś mi na ramieniu
i pytałaś skrzekliwie dlaczego nie jestem zimną rybą.
Sięgnęłaś szponami po moją dłoń
a białe łzy umierającego świata wplątały ci się we włosy.
I miałaś na imię źdźbło trawy,
podmuch wiatru,
mój ciągle żywy naskórek,
moja prywatna-publiczna katastrofa.
Kiedy zatrzepotałaś skrzydłami
zostałem zasadzony między nierównymi kośćmi bruku.
Podobno martwe drzewa nie rosną. 


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Dżastin
Dżastin 29 maja 2011, 14:56
Podoba mi się :) Jest taki lekki... Bardzo fajnie się czyta.

"moja prywatna-publiczna katastrofa" ten wers mnie troszkę wytrąca z klimatu.
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 29 maja 2011, 16:23
Dla mnie przeciętnie, ale gdzieniegdzie widzę ciekawe obrazy i one prowadzą mnie ku dobrym, spokojnym myślom. Z tego miasta tylko śmierć wyjdzie i najsilniejsze osobniki, które brukiem się karmią.
Scarecrane
Scarecrane 29 maja 2011, 23:34
Dziękuje za komentarze. Szczególnie Justynie bo podsunęła mi ciekawy pomysł:)
przysłano: 27 maja 2011 (historia)

Inne teksty autora

Ikar
Scarecrane
Wędrowniczek
Scarecrane
Popularna
Scarecrane
Donkiszot
Scarecrane
Okularnicy
Scarecrane
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca