Literatura

Kasandra rozwiązuje zagadkę węzła gordyjskiego (wiersz)

Jacek

Kasandra próbuje rozwiązać zagadkę

węzła gordyjskiego. Patrzy w niebo, ale

nic się nie dzieje, obchodzi więc

 

węzeł, aby odnaleźć właściwą

perspektywę.

 

Dziewczyna wydaje się bezradna wobec

potęgi mitu. Nagle autor powołuje do życia

postać Aleksandra, który jednym cięciem miecza

przecina spróchniały sznur.

 

Jak zrozumieć stalowe ostrza – myśli Kasandra

przekonana dotąd o świętości filozofów.


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Radosław Kolago
Radosław Kolago 9 grudnia 2011, 23:22
*spróchniały, Jacku, spróchniały.
guccilittlepiggy
guccilittlepiggy 10 grudnia 2011, 00:04
tak w ramach analizy porównawczej przejrzałem na szybko kilka pozostałych z Kasandrą w roli głównej i tak myślę sobie, że ten tutaj bardzo stara się być herbertowski, nie wiem czy nie za bardzo. i doprawdy nie wiem, czy to jest wada, ale wydaje mi się, granice stylizacji trzeszczą tutaj potężnie
Jacek
Jacek 10 grudnia 2011, 00:05
to nie jest stylizacja. Niemniej dziękuję.
guccilittlepiggy
guccilittlepiggy 10 grudnia 2011, 00:21
właśnie dlatego trzeszczą ;) bo dykcja tutaj jest herbertowska, a w dwóch pierwszych strofoidach wręcz "cogitowska", w stosunku 1:1 - przynajmniej na mój słuch;)
Jacek
Jacek 10 grudnia 2011, 00:26
Liryka roli wymaga od poetyki pewnych ustępstw. Właściwie zawsze. Nie miało to brzmieć jak odcisk odcisk tego, co już napisane. Cóż, taka już moja natura - z idiolektem nie wygram.
Tomasz Smogór
Tomasz Smogór 13 grudnia 2011, 14:45
Nie mam zastrzeżeń.
przysłano: 9 grudnia 2011 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca