Literatura

Szpiegująca metafizyka (wiersz)

Patryk Nadolny

I

 

Jestem pewnym rozbłyskiem i wgnieceniem w czasie, który pręży się kocio

jednodniowym lwem. Wiatr zerwę, a pamięć w końcu nie trafi na kropkę

przy zdaniu, które czeka na mnie za zakrętem. Bez efektu przypinam miesiące

jak bluszcz, by pamięcią przestrzelić nieumarły zegar. Miasto jest na tyle

duże, że przez jakieś okno myśli spadną na bruk.


Nie odnajdziesz aniołów, drzewa są wystarczającymi strachami na deszcz

i szczęście, tym bardziej na anioły, kosmitów i duchy. Za zbyt odległą gwiazdą

kołyszą się wojny: przeszłość ściera się z jutrem jedynie dla ciebie, tak

odprawiasz sekundy, jesteś tu i teraz. Pamięć przestrzeliwuje lustra twoją twarzą.


Twoje imię to: pokój - taki ewenement, że chociaż występuje, nie przekreśli wojen.

Trwać będą na największych i pękniętych gwiazdach. Twoje imię jak kamień stanął

w gardle wiatrom, lecz wiatr je wypowiada - tępym mechanizmem, który stanie, nim

zdążysz wrócić do mieszkania. Krzyknie: pokój, lecz tylko skończy na k, resztę tylko

przyszłość ma skończyć na odległych gwiazdach.

 

 

 II


- Przecież byłem strażnikiem porannego światła - podszeptuję, a ręce sznurują mi czas.

- Zamykałem je w kufrach, uszczelniałem oknem, ustawiałem przed nimi nieśmiertelną

wartę, a gdy tonęło w wodzie wyciągałem na brzeg.

 

Lecz nie mogę rozmówić się wcześniej ze śmiercią, by podała instrukcję i miejsce

spotkania. Ujawni harmonogram? -  jednak to korupcja, galaktyczny przeciek.

Tylko muszę bez przerwy pisać do niej listy, które dotrą od razu, choć je nie wysyłam.

 

Choć wcale nie zaczynam od daty - nie muszę, przez Szanowna Władczyni, nie muszę

przy lampce. Nie rozpocznę na białym, gotowym papierze. Listy piszę krwiobiegiem

i startym naskórkiem, a mrugnięcie jest kropką na wieki i amen.

Postscriptum pozostawiam na cmentarz i trumnę.

 

III

 

Zbiera się na burzę... A może to ja noszę pod imieniem: pokój?


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 11 maja 2012, 18:47
To ja może jednak z komentarzem poczekam do jutra, bo ten wiersz przeszedł na moich oczach taką metamorfozę, że ho ho... Nie lepiej było to zrobić w wordzie?
Jacek
Jacek 11 maja 2012, 19:20
"przestrzela" - przestrzeliwuje...
"a gdy tonęło w wodzie wyciągałem na brzeg" - relacja podrzędności.
Znów mam ten sam problem, z którym borykałem się przy ostatnim tekście. Nie mam pomysłu jak się go pozbyć.
Jacek
Jacek 11 maja 2012, 19:26
Ale masz to coś, co mnie ciągnie do takiego pisania.
kamil
kamil 11 maja 2012, 20:40
Fajnie rozmawiasz z lekturami. Myślę, że na tę chwilę sugerowanie ci zmian tego czy tamtego mija się z celem. Teksty cały czas w tobie powstają, wylewają się kolejne obrazy.

Wygląda to na chwilowe zachłyśnięcie tym, co zobaczyłeś w poezji i w słowie. Mogę się mylić oczywiście. Tak jakby wszystkie drzwi otworzyły się nagle i człowiek nie wiedział, w które wejść, bo za wszystkimi wygląda tak intensywnie i tak cudownie.


Nie wiem czy masz to coś, ale z pewnością nie jesteś jednym z epigonów.
Patryk Nadolny
Patryk Nadolny 16 maja 2012, 20:43
Kamilu, trafiłeś w sedno sprawy. Tak stety czy niestety jest w moim odczuciu.
przysłano: 11 maja 2012 (historia)

Inne teksty autora

Głód
Patryk Nadolny
Czterowers o głodzie
Patryk Nadolny
***
Patryk Nadolny
Odejścia
Patryk Nadolny
Gołębie *(pantum)
Patryk Nadolny
Wiersz
Patryk Nadolny
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca