Literatura

rybik (wiersz)

Artymowicz anDUCH

 

 

robaki są znośne gdy mają kapelusze mogę wytrzymać

z robakiem w kapeluszu z muszką owocówką nawet w jesień

póki co żłobię bruzdę na zawsze

dotykam kobiety księżyc jak portal żre moje włosy

na głód dobre są moje nasiona ale nie na wieczny głód

orgazmu póki co żłobię bruzdę na chwilę jak zdziwienie

od kwiatu mam twarz to nie jest twarz to nie jest krew

Twojej myśli o mnie nie sposób zapamiętać

póki co żłobię bruzdę bez siebie tonącego

uderzony na odlew jak rybik ale w kapeluszu

 

 

                                                                             8/9 lis 2012


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Mithril
Mithril 9 listopada 2012, 07:40
"nieno" czemu nie, czemu nie.....................tekst tyle samo wnosi czytany od tyłu, co od "przoda" - się znaczy on uniwersalny taki...
Puszek Pigmejski
Puszek Pigmejski 16 listopada 2012, 21:29
Nie sądziłam, że gdy pojawia się rybik, może być ładnie.

Całe mnóstwo, zdziwień na chwilę, bruzd na zawsze.
Głodnie nieustannie...

Niech czytają jak chcą, ja czytam z upodobaniem.
przysłano: 9 listopada 2012 (historia)

Inne teksty autora

CESARZ
Artymowicz anDUCH
Omo - Omino xxx
Artymowicz anDUCH
Panie proszą panów
Artymowicz anDUCH
Szuflada
Artymowicz anDUCH
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca