Literatura

sennik urlopowy (wiersz)

Evit-ka

I. „na mokro”

widziadła ciężkie deszczem
wołają: jeszcze! jeszcze!
wyzyskuj jak morfinę
sekretnych snów cytrynę

wyciskaj jak popadło
iluzji prześcieradło
co romans z niego zbiegł
na obietnicy brzeg

wyżymaj jak ściereczkę
zaklęcia co troszeczkę
być może się przeżyły
a takie chłonne były...

z nich wykręć jak koszulę
Lolitkę albo Ulę
co rządzą bębnem w pralce
na złość tarze – rywalce

otrzepuj z resztek wody
iluzje i przygody
fantazji złych spełnienia
i rymy do zmoczenia -

a za to gdzieś w kąciku
podsuszą się po cichu
dżdżu krople albo łzy
tajemnie z mgłą na TY -

tu ciągle jakieś ONO
przesiąka w nieskończoność

II. „ich testament?”
(z piątku na sobotę)

ONA – zapisała w spadku mieszkanie
zwyczajnie na złość
żeby pokazać światu – także po swoim odejściu
że jednak dla kogoś się liczyła
że ktoś utrzymywał z nią kontakty
że miała jeszcze sporo do powiedzenia
i że w ogóle z wieloma rozmawiała
choć oni stale przeczyli temu publicznie

ON – wrócił po latach – też tak po prostu z wredności
namiętny i odważny miłośnie
w stopniu w jakim dawniej nigdy nie był
przesądy o i dochowywaniu wierności małżeńskiej?...
też jakoś – dziwnie dla siebie samego – odrzucił
a wydawało się to u niego niedopuszczalne
ale przyznać trzeba że granic – wyznaczonej poglądami
śmiałości erotycznej nie przekroczył

TAK - się przyśniło
na temat wyrzutów sumienia
strachu może
albo jeszcze czegoś?...

III. „jakieś ONE – nie ONE”
(możliwość szerokiej interpretacji)

ubrane w nagość wieczornych wierszy
przystrojonych fakultatywnie w napis YOU ARE WELCOME
stwory woniejące zapachem ucieczki
i śladami niecierpliwości na kończynach
górnych bądź dolnych:

tytułów – książkowych – naukowych i arystokratycznych
używają zamiast etykiet
a umownością kolorów
i symboliką liter na wizytówkach?...
tymi posługują się w miejsce słów -

istoty radością smutne
dosłownością umowne
czernią białe
krzykiem nieme
jakieś – takie – takie jakieś – takie sobie

IV. „miniatury zminiaturyzowane”

na początek mebelki dla lalek
o wymiarach – najwyżej – 2 na 3 centymetry
ale prawdziwie drewniane
ozdobione intarsjami -

ktoś je wynosił na śmietnik
starannie posegregowane i rozłożone na elementy -
tak pięknie dziwne że aż żal i strach
myśleć o dalszych losach tej kolekcji

w ostatniej chwili udało się uratować:
krzesełko z oparciem, fotelik bujany i kołyskę –
więcej nie dało rady – szczególnie
wobec braku zastosowania ocalonych przedmiotów

zaraz potem były rzeźby
a właściwie rzeźbki w kości – poddawane obróbce –
nawiercane wiertłem o średnicy najwyżej 0,1 mm
obrabiał je nie całkiem trzeźwy jegomość –

wydawało się to bardzo mało prawdopodobne
ale swoją pracę zakończył powodzeniem –
wyszły mu istne cacka
że w miniaturze nie szkodzi wcale

obserwatorka pomyślała wtedy:
czy tamta miłość – też mikro –
była taka niepowtarzalna także dzięki rozmiarom?...
równie przecież miniaturowym –

w końcu szybko otworzyła oczy
tak na wszelki wypadek –
otrząsając się z półsnu
cały być nie mógł – za mały przecież

V. „budzeni jak Stwórca”
(zwyczajnie – SZTUKA -i bluźnierstwo?)

bodziec by napisać tekst
dzieląc go na zwrotki
ma – na przykład – 7 kropek
na pomarańczowych skrzydełkach

przyczyna notowania na pięciolinii
rządków nut, półnut, ćwierćnut
z dodatkiem ósemek i szesnastek
potrafi zaszumieć w liściach, głowie oraz trawie

powód chwycenia za dłuto albo i wiertło
w kształcie przypadkowej gałęzi
śmigieł wiatraka lub powierzchni wyschniętej huby
się zaczaja

potrzeba związku dłoni z pędzlem
we śnie czy na jawie –
zarówno z iluminacji nagłej jak z kalkulacji zimnej
zrodzić się może –

a wszystkie one
budzą swoich Stworzycieli
jak budziliby Boga –
mocnym potrząśnięciem ramienia... i tyle

VI. „... gdyby – numery cyrkowe”

... gdyby kupić wycofany wóz cyrkowy
uwalniając wizję dziecka z własnej głowy
cień żonglera móc ożywić i żyrafy
a ogromne buty klauna wyjąć z szafy

sprawność swoją by pokazał linoskoczek
by wąż zajrzał treserowi prosto w oczy
by na koniach się odbyła woltyżerka -
gdzie na zwinność małej Klary tancerz zerka

tu rozśmiesza z tortem w gębę stary numer
i nie szkodzi że to rozbrat jest z rozumem
tu przecina się panienkę wielką piłą –
przecież każdy z nas pamięta jak to było

gdy nożownik bez patrzenia trafił w tarczę
gdy się chciało – tak na zmianę – śmiać i warczeć
gdy się wargę zagryzało i się bało
gdy się gesty czarodzieja zaklinało...

niech powróci tu na chwilę
albo dwie –
co się teraz przydarzyło
w krótkim śnie

VII. taka na pozór nieduża książeczka”

w ciągu dat
tyle niedopowiedzeń – przemilczeń – półprawd
i zawieszeń w powietrzu –

jak/ albo na pajęczej nici
a i to szczęśliwym trafem;
znaczy w najlepszym razie

w kalendarzu
uchowały się też puste miejsca
po momentach wahań i niepewności

czyste (przeznaczone na notatki) kartki
te na końcu –między kalendarium 
a twardą jak życiorys tylną okładką

kamuflują się i – alternatywnie –
robią za margines lub hamulec
zawsze bezpieczeństwa

tam gdzie kolejny dzień to los
wyciągany dziobem ze skrzyneczki
przez papugę kataryniarza

to prawie szansa
bo w żadnym razie nie pewność –
pretendowania do roli kolorowego ptaka
SENNIK URLOPOWY  I. „na mokro”  widziadła ciężkie deszczem wołają: jeszcze! jeszcze! wyzyskuj jak morfinę sekretnych snów cytrynę  wyciskaj jak popadło iluzji prześcieradło co romans z niego zbiegł na obietnicy brzeg  wyżymaj jak ściereczkę zaklęcia co troszeczkę być może się przeżyły a takie chłonne były...  z nich wykręć jak koszulę Lolitkę albo Ulę co rządzą bębnem w pralce na złość tarze – rywalce  otrzepuj z resztek wody iluzje i przygody fantazji złych spełnienia i rymy do zmoczenia -  a za to gdzieś w kąciku podsuszą się po cichu dżdżu krople albo łzy tajemnie z mgłą na TY -  tu ciągle jakieś ONO przesiąka w nieskończoność  II. „ich testament?” (z piątku na sobotę)  ONA – zapisała w spadku mieszkanie zwyczajnie na złość żeby pokazać światu – także po swoim odejściu że jednak dla kogoś się liczyła że ktoś utrzymywał z nią kontakty że miała jeszcze sporo do powiedzenia i że w ogóle z wieloma rozmawiała choć oni stale przeczyli temu publicznie  ON – wrócił po latach – też tak po prostu z wredności namiętny i odważny miłośnie w stopniu w jakim dawniej nigdy nie był przesądy o i dochowywaniu wierności małżeńskiej?... też jakoś – dziwnie dla siebie samego – odrzucił a wydawało się to u niego niedopuszczalne ale przyznać trzeba że granic – wyznaczonej poglądami śmiałości erotycznej nie przekroczył  TAK - się przyśniło na temat wyrzutów sumienia strachu może albo jeszcze czegoś?...   III. „jakieś ONE – nie ONE” (możliwość szerokiej interpretacji)  ubrane w nagość wieczornych wierszy przystrojonych fakultatywnie w napis YOU ARE WELCOME stwory woniejące zapachem ucieczki i śladami niecierpliwości na kończynach górnych bądź dolnych:  tytułów – książkowych – naukowych i arystokratycznych używają zamiast etykiet a umownością kolorów i symboliką liter na wizytówkach?... tymi posługują się w miejsce słów -  istoty radością smutne dosłownością umowne czernią białe krzykiem nieme jakieś – takie – takie jakieś – takie sobie   IV. „miniatury zminiaturyzowane”  na początek mebelki dla lalek o wymiarach – najwyżej – 2 na 3 centymetry ale prawdziwie drewniane ozdobione intarsjami -  ktoś je wynosił na śmietnik starannie posegregowane i rozłożone na elementy - tak pięknie dziwne że aż żal i strach myśleć o dalszych losach tej kolekcji  w ostatniej chwili udało się uratować: krzesełko z oparciem, fotelik bujany i kołyskę – więcej nie dało rady – szczególnie wobec braku zastosowania ocalonych przedmiotów  zaraz potem były rzeźby a właściwie rzeźbki w kości – poddawane obróbce – nawiercane wiertłem o średnicy najwyżej 0,1 mm obrabiał je nie całkiem trzeźwy jegomość –  wydawało się to bardzo mało prawdopodobne ale swoją pracę zakończył powodzeniem – wyszły mu istne cacka że w miniaturze nie szkodzi wcale  obserwatorka pomyślała wtedy: czy tamta miłość – też mikro – była taka niepowtarzalna także dzięki rozmiarom?... równie przecież miniaturowym –  w końcu szybko otworzyła oczy tak na wszelki wypadek – otrząsając się z półsnu cały być nie mógł – za mały przecież  V. „budzeni jak Stwórca” (zwyczajnie – SZTUKA -i bluźnierstwo?)  bodziec by napisać tekst dzieląc go na zwrotki ma – na przykład – 7 kropek na pomarańczowych skrzydełkach  przyczyna notowania na pięciolinii rządków nut, półnut, ćwierćnut z dodatkiem ósemek i szesnastek potrafi zaszumieć w liściach, głowie oraz trawie  powód chwycenia za dłuto albo i wiertło w kształcie przypadkowej gałęzi śmigieł wiatraka lub powierzchni wyschniętej huby się zaczaja  potrzeba związku dłoni z pędzlem we śnie czy na jawie – zarówno z iluminacji nagłej jak z kalkulacji zimnej zrodzić się może –  a wszystkie one budzą swoich Stworzycieli jak budziliby Boga – mocnym potrząśnięciem ramienia... i tyle  VI. „... gdyby – numery cyrkowe”  ... gdyby kupić wycofany wóz cyrkowy uwalniając wizję dziecka z własnej głowy cień żonglera móc ożywić i żyrafy a ogromne buty klauna wyjąć z szafy  sprawność swoją by pokazał linoskoczek by wąż zajrzał treserowi prosto w oczy by na koniach się odbyła woltyżerka - gdzie na zwinność małej Klary tancerz zerka  tu rozśmiesza z tortem w gębę stary numer i nie szkodzi że to rozbrat jest z rozumem tu przecina się panienkę wielką piłą – przecież każdy z nas pamięta jak to było  gdy nożownik bez patrzenia trafił w tarczę gdy się chciało – tak na zmianę – śmiać i warczeć gdy się wargę zagryzało i się bało gdy się gesty czarodzieja zaklinało...  niech powróci tu na chwilę albo dwie – co się teraz przydarzyło w krótkim śnie   VII. taka na pozór nieduża książeczka”  w ciągu dat tyle niedopowiedzeń – przemilczeń – półprawd i zawieszeń w powietrzu –  jak/ albo na pajęczej nici a i to szczęśliwym trafem; znaczy w najlepszym razie  w kalendarzu uchowały się też puste miejsca po momentach wahań i niepewności  czyste (przeznaczone na notatki) kartki te na końcu –między kalendarium  a twardą jak życiorys tylną okładką  kamuflują się i – alternatywnie – robią za margines lub hamulec zawsze bezpieczeństwa  tam gdzie kolejny dzień to los wyciągany dziobem ze skrzyneczki przez papugę kataryniarza  to prawie szansa bo w żadnym razie nie pewność – pretendowania do roli kolorowego ptaka
 

 


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
przysłano: 30 lipca 2013 (historia)

Inne teksty autora

więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca