Literatura

główką chmury nie przebyłem (wiersz)

Arkadiusz R. Skowron

burza to czkawka boga który ma anielską cierpliwość co widać

 gdy niejednokrotnie rozdziera białe puchy a potem przeżuwa

i wypluwa na niebo dając chmury i obłoki bo ga-

 -dać mu się jakoś póki co nie chce i wstrzymuje potrzebę trzebienia zajmując ręce

 

czym innym ot  czasem mu się  wymsknie grzmot i nie nie wypiera się

nie zapiera się wyjaśniania  ani słońcem ani rękami zwłaszcza że  ręka boga

to tylko pojęcie umowne  nikt 

 

nie  widział jej  i niekoniecznie ma czas na  wypatrywanie  przypominanie

znaczenia ręki u źródła poza tym  zwyczajnie umyka mowa o nodze boga 

bo kopniaki  mogłyby być zbyt dosłowne uciążliwością a idzie przecież

o niedopowiedziane stąd ręka myśl (a nie mózg bo zbyt  organiczOny ścianą

 

nie do przebycia) widzenie grzmienie  pozostają granicami  wstrzymującymi  bóstwo

przy ujęciu nawet  gdy zakładając nogę na nogę mamy to za nie (świadomi istnienia

anielskiej cierpliwości ) niemało głosów w temacie i niejedna prognoza  bywa

 poprzedzana stosownym sponsorem transmisji prowokując do bycia  gotowym

 

 a nawet pewnym że zagrzmi że uderzy i czyńmy zapasy i nie chodzi  o to

że sponsorował   prognozę dawca zabezpieczeń przed grzmotem i następstwem

a i patronował śnięty elmo (może  nawet w koalicji z dioskurami z gwiazd) bo to tylko

czysty przypadek jak białe puchy

 

o których było wyżej  bo są wysoko (nie nie to przypadkowa zbieżność chociaż fakt

że rządzą nami przypadki ) a może ja  jestem po prostu jedynie  pod wpływem

skonsumowanej przed momentem maślanki  jagodowej oraz  kajzerki z hamburgerem

z indyka i  myślę sobie  mlaskami  przeżucia o niedzieli nie zapierany  odwołaniami

 

 do tradycji w końcu  ze mnie wyjdzie nawet niebezpieczne skojarzenie gradobicia

z inną  naturalną  potrzebą  boga który musi z siebie wydalać biel jakoś

 w rozmaitej  postaci także po to by  nieco inaczej pojąć tętent  apokaliptycznych kopyt

 bo bóg jest wielością a  przy tym nawet jeśli sra na ten świat to z sympatią wobec dzieła

 

ciągle przekładając zamierzoną puentę zmiany sposobu poruszania się globu 

na ostateczność  wokół  własnego równika ignorując grawitację mam jeszcze

trochę czasu  aby skończyć kajzerkę w milczeniu w razie czkawki  wstrzymam

oddech (czasem

 

tak lubię)

 


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
przysłano: 28 sierpnia 2013 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca