jak to z tymi kasztanami było... (wiersz)
Halina Bilenki
skąd się kasztany
wzięły w popiele...
raz po mszy świętej
z rana w niedzielę
Józef jak zwykle
natchniony wracał
i się potykał
i się przewracał
patrzy pod nogi
leżą kasztany
pewnie jadalne
więc pozbieramy
myśli podwójnie
bo gwarzył z Bogiem
i się ucieszył...
mieszkał za rogiem...
kasztanów w życiu
nigdy nie kosztował
więc się zbieraniem
uważnie zajmował
w domu do pieca
jak sie należy
wrzucił kasztany...
lecz nikt nie uwierzy
to najzwyklejsze
kasztany były
Józkowi z jadalnymi
się pomyliły
słaby
3 głosy
przysłano:
19 listopada 2013
(historia)
przysłał
Halina Bilenki –
19 listopada 2013, 18:41
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
"kasztanów nigdy
w życiu nie kosztował
więc się zbieraniem
uważnie zajmował"
Ta zwrotka nie pasuje do pozostałych rytmiką. i tez nieszczególne jest ułożenie słów.
Pomijając niepasowanie zwrotki do reszty i omawiając ją samą zrobiłabym tak:
"kasztanów w życiu
nigdy nie kosztował
więc się zbieraniem
uważnie zajmował"
drobne ale znaczące :) według mnie