Literatura

Zaklęcia (wiersz)

el-rosa

Wróć, słowa czekają, masz klucz.

 

Z klatki schodowej widok na ulicę,

samochody tam i tu,

letni wieczór przegadany

odgłosy z huśtawek, trzepaków, ławek,

w mieszkaniach duszno.

 

Podpłynęła korweta oblepiona bielą,

podążam  w weselnym orszaku.  

W katedrze, nad głowami młodych,

zabłąkane jaskółki

nierytmicznie przekrzykują przysięgę.

 

Nie mnie zdobi suknia, nie mój czas.

 

Kiedyś słowo odbiło się, poróżniło,

poślizgnęłam się na lodowej górze,

pod warstwą śnieżnego puchu

 

było tak obiecująco.


dobry 3 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Mithril
Mithril 19 grudnia 2013, 06:47
...świetne, zajebiste - samo życie!
calvados
calvados 19 grudnia 2013, 08:14
Obiecująco bywa zawsze, a potem wybierasz jeszcze raz albo trafiasz , albo nie, a potem kolejny raz, a życie sobie płynie, patrzysz w lustro, liczysz zmarszczki i jedyną radością są dzieci, a potem zostajesz sama, a taka ogólna refleksja, ciepło pozdrawiam
pandaredski
pandaredski 19 grudnia 2013, 08:49
Tak, tak, potrafią się jaksóły zabłąkać pod łuki kościoła; konkret, prawda, zawsze cenne w wierszu.
el-rosa
el-rosa 19 grudnia 2013, 10:10
Mithril, na Twoją desperację zawsze można liczyć. Ale ja wiem swoje.

Calvados, ładnie odczytałeś, pozdrawiam:)

Pandaredski, , dziękuję:)
Usunięto 1 komentarz
przysłano: 19 grudnia 2013 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca