Literatura

Jedwabna armada (wiersz)

beorn

 

Nadciągnęła skądś jedwabna flota,
białe nici płynące na wietrze
z kontyngentem pajęczych pilotów.
Wyruszyli, by z losem się zetrzeć.

Świat przed nimi, więc chcą go omotać.
Wypłynęli bez trwogi, bo młodzi.
A ja smutny, zazdrosny poeta
babie lato znalazłem w swej brodzie.

To exodus w kolory jesieni.
Zniesmaczeni - płeć zmieniło lato.
Ja, choć chciałbym, nie mogę nic zmienić.
Nie potrafię poradzić nic na to.

Sejm bociani na błoniach i błotach
debatuje nad nową ustawą.
Jesień właśnie uchyla już wrota.
Zarobkową migrację uradzą.

Ośmionodzy marines zajęli
gdzieś przyczółki. Tam ogłoszą władzę.
A ja cóż? Ja się boję jesieni.
Resztki lata do weków, więc wsadzę.


J.E.S.


niczego sobie 3 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Grzesiek z nick-ąd
Grzesiek z nick-ąd 28 grudnia 2013, 11:16
bardzo dobre pisanie.bardzo!
Ata
Ata 28 grudnia 2013, 13:15
Niezle :)
przysłano: 26 grudnia 2013 (historia)

Inne teksty autora

A w kraterze zabawa
Jerzy Edmund Alchemik
Spirytualia
Jerzy Edmund Alchemik
Deszczotwór
Jerzy Edmund Alchemik
Sonet od umarłych...
Jerzy Edmund Alchemik
A przecież rękopisy nie płoną
Jerzy Edmund Alchemik
Piąta pora roku
Jerzy Edmund Alchemik
Mgielne tramwaje
Jerzy Edmund Alchemik
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca