Literatura

Szczęście (wiersz)

yanke

Otwieram oczy i widzę Ciebie,

nie wiem, czy jestem na ziemi czy w niebie,

nie wiem, czyś Ty prawdziwy czyś zmyślony

lecz widzę, że we śnie jesteś pogrążony.

 

Wstaję powoli, ubranie zakładam

i jak mysz cichutko do drzwi się skradam.

Idę po parkiecie, jestem zdumiona,

bo nagle chwytają mnie czyjeś ramiona.

 

Odwracam się, patrzę kto tam,

a tu do nogi przytula się jakaś istota.

Nie wiem, czy to aniołek czy duszyczka mała,

tak stoję i patrzę i trzęsę się cała.

 

Kim jestem? Pytanie sobie zadaję

i z tej niewiedzy sprawy sobie nie zdaję.

Ta istota patrzy na mnie wielkimi oczyma

i nie puszcza, nadal mocno trzyma.

 

Widzę w tych oczach własne odbicie

i czuję, że kocham tę istotę nad życie.

Nagle ona do mnie się uśmiecha,

a tak... poznaję... to moja pociecha.

 

Chwytam na ręce, unoszę wysoko,

buzia mego dziecka śmieje się szeroko.

I ja się szeroko śmiać zaczynam.

Takie mam szczęście, że kim jestem- zapominam.

 


słaby 1 głos
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Radosław Parol
Radosław Parol 20 lutego 2014, 17:34
Kim jestem? Pytanie sobie zadaję
i z tej niewiedzy sprawy sobie nie zdaję.'' - trochę słabe...
ogólnie nieco trąci Częstochową pod koniec... i na początku... i w środku też...
przysłano: 20 lutego 2014 (historia)

Inne teksty autora

Śnieg
yanke
Bezsilność
yanke
Ona
yanke

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca