Literatura

Sen popołudniowy (wiersz)

crow

czasami kobiety z mych snow sa tak realne ze prawie namacalne...a gdy sie budze zostaje tylko pustka
Twarz ma zduszona poduszką
sierpniowego skwaru ud
rozdętego jej młodości kwiatostanem.
Pod pyłkami zapalonymi
zmęczonym słońcem traw-
mych trudów
o ten jeden zator nakłutego snu
blond iglicami w strzeliste niebo upadłych
słucham nadpijania z oczka wody
czystopławnych połaci waginy
bujnych promieniem łana kobiecej duszy
w zalane nieboskłonem serce
Fantazjo narosła pnączami jej rąk!
wybij zleżały sęk zatwardziały
fauną pączków zielonego szczytu
odetchnij z ulgą po sennej jawie
owoców z jej postaci ugryzłych
i z soczystym koszykiem zawisłym nad czystością
wikliną zaciśniętych we mnie nóg
schodami na ziemię
zacznij wybujały ciszą krok
po stopniach mlecznych stromym krzykiem
urzeczywistniających sen
na cierniowa rzeczywistość
żniwami głogu poległych



słaby 5 głosów
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
przysłano: 28 września 2001

Inne teksty autora


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca