zamęt (wiersz)
Bók
zamęt
niemożliwe tłuczenie butelki właśnie rozbija się o potknięcie
przez rozwiązane sznurowadło
lecz możliwie biegłam podając siebie w misce, w mężczyźnie, w słuchawce
rozjarzeni chłopcy gapili się na mnie, układali się do snu, gapili się
ja stoję na mieście, na równi chmury rozebranej bez słowa i suchej nitki
to dziwne lecz
deszcz
zostawił mnie tu samą
krople światła wciskają się i tak w napuchnięty krajobraz, nawet nie zauważyłam, kiedy zrobiło się tak brudno
kiedy mogło się tak zrobić brudno
inaczej
słaby+
2 głosy
przysłano:
8 maja 2014
(historia)
przysłał
Bók –
8 maja 2014, 17:13
polecił
Marcin Sierszyński –
27 maja 2014, 10:10
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
i futurystyczne, lecz tylko gadanie
gadanie..................................................... ..........gadający gad......co się świeci"
jaka tfurczośc - takie odpowiedzi..........................pieprzyć dla pieprzenia
nie rozumiem ?co masz na myśli?