nie liczę zmarszczek na cudzym prześcieradle (wiersz)
Mi Lo
upuszczając mi regularnie krew pozdrawiasz ze starej ojczyzny garścią złożyczeń,
klątw. takich nie powstydziłby się nawet mój pierwszy dowódca. gdyby żył
wziąłby się za naukę. zwłaszcza tych francuskich zwrotów akcji
z szampanem do łóżka zamiast ścielącego się gęsto trupa.
twój krzyk, to wartość dodana do moich późnych powrotów
bladym świtem. wieńczy momenty z odrobiną miłości w tle.
czasami bilet jednorazowy uwięziony w kasowniku,
mandat za przechodzenie na drugą stronę
na czerwonym. po szczęście.
od niedawna nie używam wykrzykników. jedynie weronika ma ich
coraz więcej. najwięcej na twarzy. oto znak naszych czasów.
z szacunku do jej zasług od wielu lat nie dociekam, unikam
pytań, zwłaszcza o wiek, co tak kojąco działa na nerwy.
nieźle rokuje na przyszłość.
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się